Wadera była załamana. Wiedziałem, że jest jakiś sposób na to, by ją
pocieszyć, pomóc jej. Zamknąłem oczy i poczułem jakby moje serce
odbierało dziwne "sygnały". Usłyszałem głos Layli, drżący. Ona
potrzebowała wsparcia, nie mogłem jej tak zostawić. Pognałem co sił w
łapach za nią. Spotkanie z nią nastąpiło przy Jeziorze. Leżała na skale,
tyłem do mnie. Ona wyraźnie mnie usłyszała i warknęła:
-Zostaw mnie!!! - widziałem w jej oczach łzy, nieunikniony w takiej sytuacji strach, rozpacz.
-Layla, wiem jak się czujesz. Moja siostra niedawno co sama próbowała
się zabić, o mało jej nie straciłem. Ale chcę żebyś wiedziała jedno... -
Layla nadal nic nie mówiła, jednak wiedziałem, że mnie wyraźnie słyszy -
...Nie wolno zamykać się w sobie, to Ci nie pomoże. Chcesz przez resztę
życia uciekać przed samą sobą, czy żyć dalej, tak jak chciałby
Jordan...
Wadera nadal nie miała do mnie zaufania.
-Nie jestem taka jak inni...
Zamknąłem oczy na chwilę, poczym je otworzyłem.
-Więc może powinnaś... - szepnąłem o odszedłem.
<Layla? Chcę Ci pomóc>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz