niedziela, 28 sierpnia 2016

Od Layli CD Astelle, Embry

Szarość spadła nagle na świat wokół mnie, jak gdyby drzewa w groby się zamieniły, a dusze zaczęły pełzać po ziemi. Nawet śpiew ptaków na innej melodii* się opierał. Życie straciło swój smak. Wszystko stało się matowe, nieważne, nic się nie liczyło. Chwilami zapominałam nawet że istnieję. Nie zauważałam codziennych czynność. Moje życie wypełniała krew i woda, rozpływała się po ścieżkach i lizała końcówki moich łap. Czułam się jak w śpiączce, amoku. Pewnego dnia (a raczej nocy), mama, tata, siostra i ja, zaciągnięta tam niemalże siłą, siedliśmy na wystającej skale nad jaskiniami. Widać reszta stada wpadła na ten sam pomysł, tylko nie Jordan, bo wkrótce zjawiły się tu wszystkie wilki i wilczyce. Ja z rodziną na przedzie, z widokiem na dolinę, inni po bokach. Mój ojciec zaczął jakby zawodzić do księżyca, niby wołając o pomstę. Wkrótce wszyscy poszli jego śladem. Tylko nie ja i Jordan. Właściwie, czemu księżyc nagle umiera i następuje po nim słońce? Czemu więc Jordan umarł i dał żyć mnie? Teraz nastąpił we mnie przełom. Poczułam tchnienie, które mnie uskrzydliło, i w jednej, małej chwili, szkło pękło, dolina zalała się księżycowym blaskiem, ciemna zieleń wstąpiła na scenę, wycie przerodziło się w muzykę; Zrozumiałam swój błąd. Gdy dla jednych słońce zachodzi, dla drugich wstaje księżyc. Nie mogę się poddawać, bo słońce Jordana zaszło, on by tego nie chciał. Życie się toczy. Koło za kołem. Pod tym odkryciem aż się zachwiałam, przeszedł mnie dreszcz, poczułam smak życia, na nowo. 
- Aauuuuuuuuu!!!-zawyłam w stronę księżyca, najlepiej jak potrafiłam, dziękując mu. Dziękując za wszystko. Wszyscy podskoczyli nagle na dźwięk mego głosu, nienaturalnie ładnego, tak dawno niesłyszanego, ale nie zwracałam na to uwagi. Byłam w siódmym niebie. Księżyc uśmiechał się do mnie.
~Ranek w siódmym niebie~
Ziewnęłam przeciągle i wstałam wcześnie rano. Ledwie skubnęłam jedzenie, dawno nie widziałam tak pięknego poranka. Czułam w sobie rozedrgane cząstki radości, za sobą słyszałam ciche pomruki siostry. Przy śniadaniu uśmiechałam się i natychmiast po nim popędziłam na łąkę, za mną zaś zdębiała Astelle. 
- Cześć!-krzyknęłam do grupki szczeniąt (Embry, Asami, Reyn, Tailgate, Nina, Arcee, Viky). Większość zastanawiała się, czy widzą ducha, czy też żywe szczenię, a Embry wyglądał, jakby zobaczył uśmiechającego się krokodyla biegnącego w jego stronę. Wyhamowałam tuż przed jego nosem. 
<Embry? Może Astelle? Depresja zażegnanaXD>

*Mniej więcej takiej: Alleluja, Alleluja, Alleluja, Alleluuuuuuuuuuja (Śpiewałam to na chacieXD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz