- Z chęcią- odparłem, podekscytowany tym, jakie jeszcze skarby możemy znaleźć. Przystąpiliśmy do dzieła. Co chwila któreś z nas coś znajdowało, ale były to zazwyczaj stare, bezwartościowe przedmioty typu: zwykłe skały, piasek, korzenie roślin. W końcu postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Było gorącą, więc ochoczo wskoczylismy do wody. Po chwili rozpoczęliśmy wojnę na pryskanie. W końcu jednak zaczęło robić się późno i trzeba było wracać, co by rodzice nie martwili się. Wyszliśmy z wody i osuszyliśmy się na tyle, na ile mogliśmy, po czym każde z nas wzięło swoje najbardziej wartościowe znaleziska i ruszyliśmy w stronę jaskiń. Po drodze postanowiliśmy jednak na trochę zboczyć z trasu i udać się na małą polanę. Gdy tam weszliśmy, na drugim końcu bawiła się akurat niczego nieświadoma gromadka małych królików pod czujnym okiem rodziców.
- Hej, może sami spróbujemy załatwić sobie kolację?- spytałem, podekscytowany tym, że być może już niedługo wezmę udział w moim pierwszym polowaniu.
- Przecież polowanie nie może być trudne, prawda?- dodałem po chwili.
- No nie wiem, jeśli chcesz- zgodziła się w końcu Viky. Zaczęliśmy się więc "skradać" i gdy podeszliśmy dostatecznie blisko, rzuciliśmy się do ataku. Polowanie okazało się jednak trudniejsze, niż mi się na początku wydawało. Poza tym króliki, mimo młodego wieku, były zwinne, nie mówiąc już o ich rodzicach. W końcu dałem sobie spokój. Stałem jakiś czas patrząc z niezadowoleniem na zgraję wskakujących do nory gryzoni. Nie miałem pojęcia, gdzie jest Viky. Już chciałem się odwrócić, żeby sprawdzić, czy nie ma jej za mną, lecz spostrzegłem jednego z młodych królików, który się w coś zaplątał. To była idealna okazja dla takiego łowcy, jak ja! Rzuciłem się na moją zdobycz, niestety brak doświadczenie w łowach dał o sobie znać i zamiast zabić królika, uwolniłem go, a ten dostał turbodoładowania i popędził do reszty rodzinki. Już chciałem rozpocząć za nim pościg, bo wciąż nie traciłem nadziei, że mi się uda, gdy wtem Viky jakimś cudem wykonała cudowny skok, przeskakując mnie i lądując tuż na mojej ofierze, która teraz już była jej. No cóż, może nie odniosłem sukcesu, ale postanowiłem się tym nie przejmować. W końcu moja koleżanka jest starsza i umie więcej niż ja, a polowanie, jak widać, wcale nie jest takie łatwe.
- Zrobiłaś to jak zawodowiec!- powiedziałem, podbiegając do niej.
- Nie ma czym się zachwycać, pierwszy raz mi wyszło- odparła Viky, po czym poczęstowała mnie kawałkiem królika. Odmówiłem jednak, bo wciąż nie mogłem jeść. Byłem zachwycony jej wyczynem.
- MUSISZ mnie tego nauczyć!- zawołałem.
<Viky?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz