Nic do mnie nie docierało. W uszach szumiało mi, wściekłość ustępowała bezradności i słabości. Oddech stał się płynny, świat rozmazał i zakręcił w kółko...Sen przerwał mi konik polny, który wskoczył mi na nos. Kichnęłam i powlokłam się do domu, mrucząc coś pod nosem. Tam ułożyłam się pod ścianą, mając wszystko gdzieś. Uczucia szalały i nie mogłam znaleźć dla nich ujścia. Nigdzie nie miałam nikogo, kto by mi to wytłumaczył, pomógł, rozwiązał. Przywrócił życie. Zasnęłam.
<CDNN*>
*Ciąg dalszy nie nastąpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz