Skupiłem się na atakującym ponownie mutancie, lecz kątem oka dostrzegłem biały kształt spadający ku prawie pionowemu urwisku.
-Nie!!!- krzyknąłem nie dopuszczając do siebie żadnej z myśli. Ostatni cios i potwór zachwiał się aż w końcu padł martwy. Teraz szybki odwrót. Musiałem zobaczyć co stało się z Ice, z moją partnerką. Stanąłem ostrożnie na kamiennym podłożu tuż nad przepaścią. Była tam, nadal żywa. Trzymała się skalnej półki, ale widać było, że nie wytrzyma za długo. Nie wiedziałem co robić. Powiecie: "Uratuj ją. Wciągnij na górę." Tyle, że wadera znajdowała się na oko jakieś 3 metry pode mną.
-Trzymaj się!- krzyknąłem, wiem, mało pokrzepiające, i cofnąłem się. "Zostaw ją tam." Jeszcze tego brakowało. "Niech zginie, po co nam ona."- Pierwszy był wyraźnie zadowolony z zaistniałej sytuacji. Drugi zaś panikował. Jeszcze chwila, a jego nastrój by mi się udzielił. Sytuacja była fatalna. Żadnej liny, szmaty, liany dzięki której mogłaby się wspiąć, półek po których mógłaby wskoczyć. Nic. Urwisko kończyło się 10 metrów pod wilczycą, taki upadek nie mógł się dobrze skończyć. Spojrzałem jeszcze raz na Ice. I wtedy zobaczyłem niewielką skalną półkę, prawie dwa metry niżej niż ja się znajdowałem i tyle samo na lewo od wadery. Jedyna szansa. Moja partnerka już ledwo wytrzymywała. Dokładnie wymierzyłem odległość. I.... Udało się! Teraz musiałem jeszcze skoczyć do Ice. Przycisnąłem łapy mocno do ziemi i odbiłem się. Wylądowałem dokładnie w momencie kiedy wilczyca straciła siły. Zdołałem jeszcze złapać ją za kark i wciągnąć obok siebie. Była przy mnie, żywa. Teraz trzeba było się jakoś stąd wydostać.
-Masz jakiś pomysł?- spytała oddychając ciężko. Rozejrzałem się.
-Tam.- wskazałem na kolejną półkę pod nami, niżej było wgłębienie, na tyle duże byśmy mogli tam wskoczyć. Po tym zostało 6,5 metra do ziemi. Po drodze była tylko jedna wystająca skała. Gdyby udało nam się pokonać tę trasę jakoś znaleźlibyśmy się na dole. Półka- zaliczona. Wgłębienie- jest. Teraz tylko skała, cztery metry i jesteśmy na ziemi. Pomogłem Ice odbić się i razem staliśmy przed ostatnim odcinkiem naszej drogi ku bezpieczeństwu. Ale wtedy do moich uszu dobiegł cichy dźwięk. Zanim się zorientowałem biała wilczyca skoczyła sprawnie na ziemię niczym parkour'owiec i spojrzała na mnie z dołu. Już zamierzałem do niej dołączyć kiedy skała pod moimi łapami zaczęła pękać. Potem już tylko pamiętam jak leciałem głową w dół na ostre kamienie, dalej ciemność.
< Ice? :3 Zasoby weny nadal małe, ale mam nadzieję, że takie coś też cię zadowoli ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz