Westchnęłam i pokręciłam głową z dezaprobatą. Rozumiałam jej strach przed drapieżnikami, ale nie powinna od razu nastawiać się do nas negatywnie. Postanowiłam udowodnić jej, że nie jesteśmy wrogo nastawieni.
- Wiem, że nam nie ufasz i nie masz do tego powodu. Ale nie mamy takiego zamiaru i chcemy cię przyjąć do naszego stada jak każdego, kto znajdzie się na naszych terenach.-powiedziałam łagodnie, lecz stanowczo-Damy ci czas do namysłu. Chodźcie, musi trochę odpocząć-wszyscy wyszli i zostawiliśmy klacz sam na sam z myślami. Dzień spędziłam na kontrolowaniu stada i rozmowach z jego członkami. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Wieczorem wróciłam do klaczy i stanęłam przy niej. Wzdrygnęła się na moje nagłe pojawienie się, a jej chłodny wzrok spotkał się z moim.
- To jak? Zdecydowałaś się już?
<Samantha?:p>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz