wtorek, 16 sierpnia 2016

Od Duncana CD Sophie

Jako, że w pobliżu naszej doliny "zalęgła" się ostatnio zaraza, w postaci innego, wrogo nastawionego stada, postanowiłem prosić Ice o dodatkowe stanowisko. Bycie rodzicem, betą i zabójcą było czasem wyczerpujące (zwłaszcza to pierwsze XD), ale stwierdziłem, że dam radę objąć jeszcze jedno stanowisko, a teraz, w obliczu grożącej nam wojny, byłoby to mile widziane. Postanowiłem więc zostać szpiegiem, bo jak na razie jedyną osobą mającą to stanowisko była Evelyn, a, jak wiadomo, szpiedzy są na wojnie bardzo potrzebni. I tak jak myślałem, zadanie dla mnie znalazło się prawie od razu. Dostałem razem z Evelyn  rozkaz, aby wytropić Watahę Pustynnego Kwiatu i sprawdzić, jak idą ich przygotowania do walki. Nie było nas cały dzień, ale udało nam się zdobyć kilka przydatnych informacji. Gdy wróciliśmy do jaskiń, zapadła już noc. Pożegnałem się z moją towarzyszką i udałem na spoczynek do swojej jaskini. Stanąłem w wejściu i pierwsze co zrobiłem, to omiotłem wzrokiem całą jaskinię. Robiłem tak zawsze, gdy chciałem dodać sobie sił. Świadomość tego, że znalazłem dom, rodzinę i szczęście zawsze podnosiła mnie na duchu. Teraz jednak coś mi nie pasowało. Pod jedną ze ścian spały, przytulone do siebie, moje wspaniałe pociechy, oprócz Claris, która jak zwykle śniła jak najdalej od reszty. Nigdzie jednak nie było mojej partnerki, co bardzo mnie zaniepokoiło. Podszedłem do Claris, wziąłem ja delikatnie w psyk tak, żeby się nie obudziła i położyłem obok reszty. Noc była zimna, a nie od teraz wiadomo, że w kupie raźniej i cieplej. Po wykonaniu tej czynności chciałem udać się na poszukiwanie Sophie, ale na w tym momencie weszła do jaskini.
- O, już jesteś- powiedziała szeptem. Jej głos wydawał mi się jakiś dziwny, pozbawiony wszystkich emocji oprócz...smutku?
- Co się stało?- zapytałem, podchodząc bliżej.
- Ty nic nie wiesz. Jak mógłbyś wiedzieć, skoro nie było cię cały dzień- powiedziała patrząc na mnie. W innej sytuacji uznałbym, że robi mi wyrzuty, ale takie zachowanie nie było do niej podobne.
- To powiedz mi, co się stało. To coś poważnego? Dlaczego nie było cię tak długo? Gdzie byłaś? Powiedz, może będę mógł jakoś zaradzić, pomóc- powiedziałem pełen obaw, ale też chęci do pomocy.
- Byłam u alf. Jordan nie żyje- odparła krótko. Jej słowa przez chwile były dla mnie nie zrozumiałe, nie wiedziałem, o czym mówi. W końcu jednak dotarło do mnie, że chodzi jej o TEGO Jordana, następcę alf. To znaczy, już nim chyba nie jest.
- Ale jak to? Jesteś pewna? Jak to się stało?- w głowie miałem wiele pytań. Ta informacja wstrząsnęła mną, jak chyba każdym. Zginęło biednie, niewinne młode, w dodatku dziecko alf. Przez resztę nocy razem Sophie nie spaliśmy. Rozmawialiśmy o tym, jak, czemu to się stało oraz o tym, jak znoszą to rodzice i rodzeństwo Jordana. Oraz Arcee. Sophie, jako przyjaciółka Ice, przeżywała to trochę bardziej niż inni.
~~Rankiem~~
Śniadanie przebiegło w ciszy. Lepsze było milczenie niż wypowiadanie słów typu: "Och, jak nam przykro", "Współczujemy", "Poradzicie sobie, widocznie tak miało być", "Tam jemu na pewno jest lepiej" itp. Takie formułki mogły tylko pogorszyć sprawę. Po śniadaniu alfy gdzieś zniknęły, nie było nic do roboty.
- Może weźmiemy dzieci i gdzieś razem pójdziemy?- spytałem Sophie. Wadera przystanęła na moją propozycję, więc zebraliśmy całą naszą gromadkę i ruszyliśmy nad jezioro. Po drodze mogliśmy wysłuchiwać narzekań Claris oraz podekscytowanych okrzyków Reyna i Echo. Asami i Nina szły spokojnie, rozmawiając  sobie tylko znanych tematach i co chwila wybuchając śmiechem. W końcu dotarliśmy do celu, dzieciaki wskoczyły do wody, o dziwo, nawet Claris dała się wciągnąć do wspólnej zabawy, jednak nie było się z czego cieszyć, bo to mogło oznaczać, że zaraz wybuchnie wojna. Jednak na razie nic się nie działo, słońce ćwierkało, ptaszki świeciły (celowa zamiana XDD), cud miód, nie było na co narzekać.
- Dawno ni czułem się taki szczęśliwy. Mam przy sobie ciebie, nasze dzieci. Nigdy nie pozwolę, żeby coś wam się stało- powiedziałem i liznąłem Sophie po pysku.
<Sophie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz