poniedziałek, 3 października 2016

Od Astelle- Wyprawa

Trzymałam się raczej z tyłu grupy. Mama i Evelyn na czele, gawędziły i śmiały się jak stare przyjaciółki. Pfff... To nie jest spacerek moje drogie. Mamy ważną misję do wypełnienia. Na której nie za bardzo miałam ochotę być, tak na marginesie. Mogli wziąć kogoś innego, w czym ja niby pomogę? Trzeba będzie zabić kilku ludzi, to nie dla mnie. Nie mam jakiś morderczych zapędów, w przeciwieństwie do innych. Ale jednocześnie się cieszyłam. Każda okazja żeby wyrwać się z doliny jest dobra. Nudzi mi się powoli to jezioro, jaskinie, zielone pola, lasy. Chcę czegoś nowego. W sumie to tylko ja byłam w pełni skupiona na otoczeniu, inni omawiali strategię. Moje oczy były szeroko otwarte, uszy wrażliwe na każdy dźwięk. Nic ciekawego. Gołe górskie skały, które pokrywały granice, wkrótce porosły krzewami i kwiatami. Wtedy dopiero głosy umilkły. Zbliżaliśmy się do równin, na których ludzie mieli budować lotnisko. Skąd oni w ogóle wzięli samoloty i paliwo do nich? Myślałam, że po wojnie zostały zniszczone. No cóż, zła wiadomość. Ludziom wracają siły. Pokręciłam głową z niezadowoleniem, to oznacza przecież utrudnienie w moim wyrwaniu się. Kroki moich towarzyszy stały się cichsze. Nagle przed nami wyłoniła się płaska, dość duża polana. Na jej środku zaczęła się budowa asfaltowej drogi szerokości... No dużej. Przeszłam na przód grupy żeby lepiej się temu przyjrzeć, dookoła kręciło się sporo dwunogów, prawie każdy miał na ramieniu broń, mieli ze sobą ciężkie maszyny.
-Nie będzie łatwo.- mruknęłam.
-Racja.- powiedziała Ice, czyli moja mama.- Trzeba coś wymyślić, nie podejrzewałam, że jest ich aż tak dużo.
-Co robimy?- spytał któryś z członków, nie wiem który bo cały czas wpatrywałam się uporczywie w ludzi jakby chcąc wyczytać z ich myśli ich plany.
-Trzeba będzie czegoś mocniejszego od kłów i pazurów.- odparła Evelyn nagle pojawiając się obok mnie.
-Może skorzystamy z ich zabawek?- powiedziałam odwracając się do innych.
-Chcesz koparkę prowadzić?- zdziwił się Alvar.
-Nie.- odpowiedziałam patrząc na niego jak na idiotę- W mieście zostało ich trochę, w bunkrze na wschodzie City End na pewno są materiały wybuchowe. Zgarniemy je i gdy zrobi się ciemno podłożymy. Nawet nas nie zauważą, a bez sprzętu nie będą mogli pracować.- wow, się rozgadałam, teraz zamilkłam by dać innym szansę na wypowiedzenie się, chociaż uważałam, że to co mówię jest słuszne i powinniśmy tak zrobić. Członkowie wyprawy spoglądali na siebie mamrocząc coś, ale w końcu wszyscy kiwnęli głowami.
-Zróbmy tak.- zdecydowała była Alfa.
<Alvar? 60h na odpisanie, min. 135 słów>
W związku z małą ilością członków wyprawy proponuję już przenieść akcję na lotnisko i zaoszczędzić pola do popisu jedynie na powrót;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz