Nie mogłem powiedzieć że nie byłem pod wrażeniem sprawności łuczniczych Layli. Bo tak przedstawiła się biała samica gdy wypełniliśmy formularze, o dziwo opowiedziałem większość informacji z prawdą lecz przymykając lekko oko na to że zamordowałem swego starszego brata. Po wypełnieniu wszystkich ślubów stadnych, jak się okazało niedawno nowa para alfa zaprosiła mnie na wspólne śniadanie w jaskini którą nazywali " Jaskinią jadalną". Cóż, pierwszy raz trafiłem do stada które miało taką jaskinie, inne watahy do których "należałem" były typu " Będziesz żarł to co upolujesz". Więc byłem przyzwyczajony do samotnego konsumowania pokarmu. Teraz zostałem prowadzony przed oba białe osobniki do jaskini z wysokim sufitem. Na której środku wyrastał długi kamienny stół przy którym za siadywało chyba całe stado. Oczywiście większość członków była z rodzinny psowatej, ale zauważyłem też dwóch przedstawicieli kotowatych. Spojrzałem kątem oka na białą samice stojącą po mojej prawej. Uśmiechała się do wszystkich przyjaźnie, ja obok niej wyglądałem jak siedem nieszczęść. Jeszcze do tego zostałem przybity bardziej do gleby gdy zauważyłem że samiec jest o wiele wyższy ode mnie i... Layla tak samo. Oboje mieli coś koło 100 cm a może jeszcze więcej a ja z mymi marnymi 84 centymetrami wyglądałem jak ich wyrośnięty szczeniak. Prychnąłem cicho pod nosem podnosząc głowę do góry. Miałem podejść już do samego końca stołu żeby zjeść samemu ale poczułem jak coś lekko mnie szturcha w prawy bok. Tym czymś a raczej kimś okazała się biała wilczyca. Skinęła głową na miejsce przy samej górze stołu. Z pewnością tam przesiadywała para alfa jak i bety, i tak dalej. Nie miałem pewności czy mogę tak po prostu odmówić ale ostatecznie nadal z kamiennym wyrazem pyska ruszyłem za młodą parą alfa. Usiedliśmy przy stole i przyglądałem się uważnie potrawą które były na stole. Dziczyzna, jelenina i wiele więcej właśnie leżało przede mną już martwe. Spojrzałem kątem oka na osobnika który siedział obok mnie, tym osobnikiem okazała się czarna wadera... Ale czekaj nie była to całkowita czerń, jej sierść w niektórych miejscach się przejaśniała do ciemnego brązu lub jeszcze jaśniejszego.Lecz był to bardzo mały detal który większość z istot przy tym stole na pewno nie zauważyła. Oderwałem wreszcie wzrok od siedzącej obok samicy i nareszcie zacząłem kosztować posiłku. Ja z nas czworga,czyli z czarnej samicy, Layli i jej partnera Embry'ego zakończyłem posiłek jako pierwszy. Co było najpewniej dziwne zwracając znów na me wychodzone ciało nie czułem za bardzo głodu. Zwróciłem mój wzrok ku białej wilczycy która powoli kończyła jeść swoją nałożoną porcje. Gdy skończyła zajadać się po uszy spojrzała na mnie i kiwnęła lekko głową. Zrozumiałem to jako przekaz ze mogę odejść od stołu, czekałem tylko na ten ruch ze strony samicy. Podniosłem się i zacząłem odchodzić od kamiennego stołu. Nawet nie zdążyłem dojść do wyjścia gdy w połowie drogi u mojego boku pojawiła się alfa. Wyszliśmy z jaskiń i wtedy samica powiedziała mi że spróbuje oprowadzić mnie po terenach. Ja przytaknąłem tylko lekkim skinięciem głowy i tak ruszyliśmy przed siebie. Najpierw poszliśmy nad jezioro potem przeszliśmy większość lasu przechodząc kilka razy przez jakieś małe łąki. Potem doszliśmy do jakiś ruin, potem do jakiegoś ogrodu. Gdy skończyliśmy była już długo po 12 w nocy. Nikt z nas nie pokazywał że jesteśmy zmęczeni. Ruszyliśmy szybszym truchtem do jaskiń.
- Cóż, teraz będę musiał szukać jaskini po ciemku.- Mruknąłem cicho niezadowolony. Szurnąłem teatralnie nogami odchodząc jakbym był w zwolnionym tępię. Na moim pysku odwróconym od samicy pojawiło się coś pomieszane z radością a goryczą gdy usłyszałem jak wadera o białym umaszczeniu się odzywa :
- Jeśli chcesz to możesz nocować u nas, u mnie i Embry'ego.- Zaproponowała swym aksamitnym głosem.
< Layla? Będzie impreza ? X3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz