W końcu tu jestem. Tereny Stada Białego Kruka. Dobrze wiem, że stosunki między moją rodzinną watahom są nieco napięte, ale mimo wszystko jestem przekonany, że przyjmą mnie do stada. Na razie jestem tu tylko intruzem, który niepostrzeżenie wtargnął na tereny, więc muszę być czujny. Dolina Silver wyglądała o niebo lepiej niż mój dom. Rozejrzałem się dookoła. Nikogo nie wiedziałem, ale wyraźnie wyczułem... Postanowiłem się tym nie przejmować i udać się na polowanie. Po kilku minutach zajadałem się dopiero upolowanym jeleniem. Świerza krew napłynęła do mego pyska, a pyszne soczyste świeżo upolowane mięso smakowało wprost niebiańsko. Dawniej o takich zdobyczach mogłem tylko pomarzyć... Nagle przedemną przebiegła jakieś czarne coś... miejmy nadzieję, że to nie jest żaden mutant. Obróciłem się i za sobą ujrzałem czarną waderę. Wyglądała naprawdę przyjaźnie. Czarna zrobiła pierwszy krok podeszła do mnie i powiedziała.
- Witaj, jestem, Echo ze Stada Białego Kruka. A ty przybyszu?
- Ja jestem Senshi. Szukam kogoś z twego stada. - odparłem, starając się by mój głos brzmiał jak najuprzejmiej.
- A niby jaki masz cel? - dopytywała się.
- Chciałbym tam dołączyć... - nie dokończyłem, ponieważ Echo mi przerwała.
- To trzeba było tak od razu! Choć za mną. - powiedziała i żwawo poszła w kierunku wschodni. Z początku stałem i zastanawiałem się, czy iść z Echo. Chociaż do końca nie wiem, nad czym tu się zastanawiać. Podeszłym do Echo i wskazałem, łapą by prowadziła.
<Echo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz