Oj jeszcze ja pokażę tej złośnicy, że lepiej ze mną nie zadzierać. Oj, nie, nie, kochana.
- Nic, w sumie nic mi do tego- Powiedziałam głośno i najwyraźniej jak
umiałem, chcąc, żeby ukryć swój angielski akcent - W końcu każdy ma
jakieś hobby.- Dodałem po chwili uśmiechając się szyderczo pod nosem.
- Z czego się tak cieszysz?!- Spostrzegawcza z niej bestyjka, mruknąłem w
myślach patrząc na nią z wymalowaną niechęcią. No i nastała cisza.
Wadera dosłownie rozrywała mnie swoim chłodnym spojrzeniem, z resztą ja
robiłem to samo.
-Co ci do tego? - Spytałem przedrzeźniając ją. Wilczyca z chłodnego
spojrzenia zmieniła je na mordercze, które mogło przebić prawie każdego.
Cóż, ma nieszczęście gdyż natrafiła na mnie a ja tak po prostu nie będę
się zwijać przed kimś. Przewróciłem oczami tracąc zainteresowanie
wybuchową waderą, zamiast tego zwróciłem wzrok na błękitną wodę która
płynęła w wolnym tępię.
- Za kogo ty się uważasz?!- Wydarła się przy tym nie umyślnie plując
śliną. Było to łatwe do zrozumienia że przekroczyłem już granice jej
cierpliwości. Niekontrolowanie zaczęła rzucać w moją stronę obelgami
przy tym jeżąc sierść i napinając mięśnie. Zastrzygłem uszami gdy
usłyszałem cichy trzepot skrzydełek. Nie byłem całkowicie pewien czy
przypadkiem nie przesłyszałem.
- Cicho.- Powiedziałem do wadery która nie zwracając na moją wypowiedź
jechała nadal po mnie swymi obelgami jeszcze głośniej. Powtórzyłem to
jeszcze raz ale jeszcze głośniej, a odpowiedzią wilczycy było jeszcze
głośniejsze wydzieranie. Nie chciałem za bardzo schodzić na poziom
wadery, ale ona powoli tym swymi wrednymi komentarzami i przeklinaniem
doprowadzała mnie do szału.
- Zamkniesz się wreszcie!- Wydarłem się tak głośno że aż na pysku samicy
pojawiło się wielkie zdziwienie. Moja sierść była najeżona a mięśnie
spięte w gniewie. Od razu po zauważeniu tego wróciłem z powrotem do
mojej normalnej postawy i zacząłem cicho nasłuchiwać. Mój słuch się nie
mylił, coś leciało w tę stronę. Nie wiem dlaczego lecz moja intuicja
podpowiadała mi że to może być jedyny latający mutant, Ssafon. Do szarej
wilczycy dźwięk wreszcie też musiał się dostać do jej kapuścianego łba,
gdyż zaczęła nie pewnie się rozglądać.
- Widzę że też to słyszysz.-Mruknąłem spoglądając na nią z małym
zainteresowaniem. Dźwięk się nasilił aż z krzaków nie wyleciało mucho
podobne coś o wielkości kota domowego. Z jego łysej głowy wystawał długi
język który machał na około dotykając wszystkiego co popadnie.
< Claris? Nie miałam pomysłu co napisać, ale mam nadzieje że ci się podoba :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz