Ten dzień był wyjątkowo ciepły, mimo że już dawno mamy jesień. Wyszedłem na zewnątrz, promienie słońca padły na moją twarz. Nie wiedziałem za bardzo, co miałbym dziś zrobić. Udałem się do jaskini jadalnej, gdzie napotkałem emerytowaną oraz obecną samicę alfa, które przygotowywały śniadanie. Zaoferowałem swoją pomoc. Ledwo wykonaliśmy zadanie, zaczęli schodzić się członkowie stada. Po chwili byli już prawie wszyscy, więc mogliśmy rozpocząć śniadanie.
~~Po śniadaniu~~
Gdy już skończyłem jeść wyszedłem z jaskini, zastanawiając się, na co mógłbym przeznaczyć resztę dnia. Byłem nieźle zamyślony, gdy wtem ktoś machnął mi biało-czarną łapą tuż przed twarzą.
- Halo, tu ziemia! Kontaktujesz jeszcze?- zawołała właścicielka łapy, Kala. Była moją przyjaciółką, ale ostatnimi czasy bardzo się zmieniła i widywaliśmy się rzadziej. -A czego się dziwisz? Oboje dorośliście, więc to normalne, że się zmieniliście- pomyślałem.
- Tak, tak, tylko się trochę zamyśliłem- odparłem.
- Trochę?- spytała z powątpiewaniem Kala.
- Dlaczego nie widziałem cię na śniadanie?- zmieniłem temat.
- Nie miałam ochoty na nie iść- odparła.
- Może więc masz ochotę się gdzieś przejść?- spytałem.
- Może, zależy gdzie.
- Jezioro Lśniących Wód?- rzuciłem pierwszą propozycję, która przyszła mi na myśl.
<Kala?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz