sobota, 22 października 2016

Od Reyna CD Kala

Poszliśmy więc na śniadanie, gdzie oczywiście usiedliśmy obok siebie. Jedząc sarninę, rozmawialiśmy najpierw o jedzeniu, o tym, jak ważne jest zadanie łowców, aż w końcu wdaliśmy się w dyskusję na temat najlepszego sposobu polowań. Ja uważałem, że najlepiej jest, kiedy grupa dzieli się na kilka mniejszych i wtedy może działać na większym obszarze. Kala była zdania, że lepiej jest atakować całą chmarą, bo to zwiększa szansę na powodzenie polowania. Każde z nas uparcie upierało się przy swoim. Ona wygląda nawet słodko, kiedy się tak twardo upiera przy swoim- przez moją głowę przemknęła z szybkością błyskawicy taka oto myśl, która na początku mnie lekko zaszokowało. Co się ze mną ostatnio dzieje?- zapytałem sam siebie w myślach.
- Reyn? Coś się stało?- zapytała Kala.
- Nie, nic, tylko się trochę zamyśliłem.
- Aha, ok. Ale teraz lepiej się pośpieszmy. Spójrz, wszyscy już skończyli jeść, a my jeszcze nie- powiedziała suka. Szybko dokończyliśmy posiłek i wyszliśmy na zewnątrz.
- To co, idziemy się przejść?- zapytałem.
- Możemy, ale tym razem bez żadnych kąpieli. Jest już stanowczo za zimno na takie wygłupy, a ja nie chcę znów być chora- odparła Kala.
- Ja też nie- powiedziałem. Ruszyliśmy więc przed siebie. Przeszliśmy się Starym Wąwozem, w którym płynęła teraz ogromna, jesienna rzeka, składająca się z pięknych, różnokolorowych liści. Po chwili do głowy wpadł mi pewien pomysł. Wybiegłem trochę naprzód i nazbierałem bukiet najpiękniejszych liści, jakie udało mi się znaleźć.
- Dla ciebie, moja droga- powiedziałem, wracając do Kali. W ostatniej chwili ugryzłem się w język, żeby nie powiedzieć: "moja piękna". Powtórzyłem sobie w myślach pytanie: Co się ze mną ostatnio dzieje?
<Kala?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz