Postanowiłam sama zacząć, ale widać było że Embry się stara i już coś niecoś rozumie. Oddając się swojej ulubionej rozrywce, na chwilę zapomniałam o kłopotach:
- Na każdego przyjdzie ona i nikt nie uchroni się przed działaniem czasu,-chwila przerwy-jak śnieg roztapia się w lecie, tak i my rozpłyniemy się w-Pomarańcza?-Czasie. Świat zapomni o nas, szeregowcach życia tworzących te rzeki krwi. Ale-przerwa-nie żałuję, że śmierć przychodzi przeze mnie. Kiedyś śmierć wytępi nas i uwolni świat, zobaczycie.-Skończyłam wstęp i poczułam ostry ból głowy. Chwyciłam się łapą za nią, ale to raczej nie był efekt ciąży. Embry odniósł książkę i usiadł obok mnie, kładąc mi głowę na miękkim podłożu. Westchnęłam i spojrzałam na swój brzuch. Coraz bliżej był ten czas. I nie ukrywałam przed sobą, że...bałam się. Ciągle nachodziły mnie przerażające wizje śnieżnobiałej wilczycy leżącej w kałuży krwi, a obok niej jakieś małe zawiniątka. Znów przed oczami na sekundę przesunął się obraz strużki czerwieni przesuwającej się ku moim łapom. Potrząsnęłam głową by nie pogrążać się, co wywołało kolejną falę bólu. Basior jęknął chodź to ja byłam chora.
- To pewnie przez tę pogodę-mruknął-Poczekaj tu i nie ruszaj się-wyszedł ostrożnie, oglądając się na mnie. Niby gdzie miałabym się ruszać?-prychnęłam. To wszystko jest zbyt szybko...Nie chcę tego w sobie. Chcę znów być sobą!-myśli przepychały się jedna za drugą, a ja miałam coraz większe wątpliwości. Wrócił mój partner z zimnym kompresem w postaci kamienia i odrobiną jedzenia. Odsunęłam pysk od mięsa łosia, wzdychając i błądząc gdzieś spojrzeniem. Embry spuścił wzrok i polizał mnie po pysku. Leżeliśmy tak już z godzinę, a wilk gładził mnie po głowie. Dotyk mamy-to właśnie przypominał mi. Westchnęłam, przełknęłam ślinę i odwróciła głowę mówiąc:
- Embry...Nie zrozum mnie źle...Może...Powinniśmy z tego zrezygnować?-wymownie spojrzałam na swój brzuch i powstrzymałam się od płaczu, bo ból głowy jeszcze całkiem nie ustał.
<Embry? Layla ma wątpliwości. Rozwiej je wiatrem pewności (Nawet do rymuXD)XDDDD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz