Piękny wieczór. Idealny aby przejść się po stadzie i poznać jeszcze więcej zakątków tego wspaniałego miejsca. Stałam przed jaskiniami na polu gdy słońca już prawie widać nie było a księżyc był już nie niebie. Biorąc głęboki oddech zaczęłam iść przed siebie rozglądając się w okół siebie. Na boku miałam łuk z strzałami jakbym musiała się bronić z daleka. Było już dosyć cicho, wiele wilków jak i kotów było już w swoich jaskiniach a może nawet śpiąc.
W dziesięć minut znalazłam się już daleko domu gdzie nie było widać żadnej żywej duszy poza ptakami i owadami. Wyszłam z lasu na małe wzgórze aby móc się tam położyć i podziwiać piękne tej nocy gwiazdy. Gdy leżałam już na trawie zdjęłam z siebie łuk i kołczan z strzałami. Było już około godziny 21-22 więc na niebie było jak... Piękna nieba i kosmosu nie da się opisać żadnym z istniejących słów na tej ziemi. Wpatrywałam się tak w gwiazdy dając się ponieść marzeniom gdy moje oczy samoczynnie zaczęły się sklejać a ja nawet nie zauważyłam gdy zasnęłam.
**Rano**
Leniwie otworzyłam oczy i pierwsze co zauważyłam to wilka stojącego jakiś ponad metr przede mną z moim łukiem i kołczanem w pysku. Zerwałam się na łapy warcząc na niego.
-Kim jesteś?! -Warknęłam na basiora.
Ten tylko stał bezczynnie patrząc się na mnie i nawet nie ruszył pyskiem.
-Oddawaj mój łuk! -Krzyknęłam na niego skacząc przy tym w jego stronę. Ten nie wiem co zrobił że po chwili znalazł się na moich plecach. Szybko go z siebie zrzuciłam gdy ten wskoczył na mój grzbiet. Był większy i cięższy ode mnie więc szybko się załamały pode mną nogi. Bałam się leżąc pod jego ciałem do coś mi zrobi czy mnie porwie... W końcu nie mogę być pewna czy On jest z nami.
-Uspokoiłaś się śpiąca królewno? -Zapytał mnie basior stojąc na mnie i wciąż trzymając moją broń w pysku.
-A uwierz że tak. -Burknęłam do niego.
-To dobrze.
Brązowo-biały basior skoczył ze mnie oddając mi przy tym łuk i strzały.
-Po pierwsze nie powinnaś byś spać w takim odsłoniętym miejscu ponieważ każdy bardzo łatwo może cię zaatakować a nawet zabić a po drugie także nigdy nie zostawiaj obok siebie swojej broni. -Zwrócił mi uwagę samiec.
-Nie jesteś moim tatą więc nie musisz mi mówić jak mam żyć. -Znowu do niego burknęłam.
-Nie mówię Ci jak masz żyć ale co robić aby przetrwać.
-Zwariowałeś?! W tym miejscu każdy jest bezpieczny.
-A mutanty? A wrogie watahy chcące zabrać tereny tej watahy? O nich nie pomyślałaś?
-Mutanty? Jakie mutanty? -Zapytałam go przerażona.
<Brit?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz