-No to my nie będziemy wam przeszkadzać. Teraz jest wasz czas-Ice była zadowolona z naszego szczęścia, jednak Archer nie miał do mnie przekonania. Dobrze wiedziałem, o co mu chodziło. Kiedy moi "teściowie" odeszli, ja zacząłem co raz głębiej zatapiać się w oceanie moich obaw. Z owego transu wyrwała mnie Layla.
-W porządku Zan? - w jej głosie słyszałem zmartwienie.
-Twój ojciec nie ma do mnie zaufania... Trudno go nie poprzeć...
-Co masz na myśli? Mój tata się o mnie martwi, to normalne.
-Wiem - chwila ciszy - ale czas spojrzeć prawdzie w oczy. Moja siostra zamyka się w sobie, druga boi się nawet własnego cienia, a brat to wredny włuczykij. Czego spodziewać się po mnie? Spojrzałem w głębokie oczy mojej partnerki. Była przykładem ideału.
-Nie jesteś taki jak oni... - szepnęła. A ja uśmienąłem się do niej nieśmiało.
<Layla? Dramat, czy nie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz