Dzień typowo jesienny. Liście spadły z drzew i utworzyły ciekawie wyglądający "dywan" o przeróżnych barwach zimnych i ciepłych. Mimo kolejnej już pory roku postanowiłem się przespacerować po dolinie. W moich rozmyśleniach przeszkodził mi zapach krwi. Świeżej krwi. Zwierzęcej krwi. Szlak który wyznaczył mi mój nos doprowadził mnie do rannego jelenia. A nie jadłem śniadania, jeszcze. Jeleń był łatwym łupem. Mój żołądek nie potrafił odmówić. Przyczaiłem się na zwierzę za krzakiem, gdy coś czarnego śmignęło mi przed oczami i nie tylko powaliło MOJE śniadanie, to jeszcze je zabrało. Odszedłem kilka metrów dalej, wiedząc, że to nie był jedyny jeleń w dolinie. Jednak dostrzegłem czarną i brązową plamę obok siebie. Zrozumiałem, że owy "złodziej jedzenia" właśnie zjada zdobycz. Bez chwili namysłu zająłem się tą sprawą osobiście. Po powaleniu wilka, dostrzegłem znajomy mi od dawna, pysk Asami. Zszedłem z wadery chcąc się jakoś krótko i prosto wytłumaczyć przeprosiłem ją za to nieporozumienie.
-Wybacz Asami... Dawno Cię nie widziałem.
<Asami? Nie zabijaj mnie! XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz