- Ughhh...-Senność ustępowała, czułam, jak krew napływa do mięśni, chodź jeszcze nie w pełni zdawałam sobie z tego sprawę. Nagle przypomniała mi się walka i gwałtownie poderwałam łeb, czując za sobą ludzi. Chciałam ich zabić, ale poczułam, jak nogi się pode mną uginają i...zwymiotowałam. Stałam przez kilka minut, próbując złapać oddech i rzuciłam Duncanowi przelotne spojrzenie, po czym obejrzałam korytarz. Sterylny hol zamienił się w krwawą bonanzę trupów. Zaczęłam się domyślać, co tu się stało. Szeroko otwartymi oczami obserwowałam wydarzenie, ale otrząsnęłam się i spuściłam łeb w kierunku basiora, z cichym pytaniem:
- Gdzie one są?-na to Duncan zwrócił łeb w kierunku bocznej odnogi korytarza. Mruknęłam coś niepochlebnego na temat dwunożnych istot i ruszyłam ostrożnie kryjąc się w cieniu. Zaglądałam do pustych sal pełnych mrożących krew w żyłach narzędzi tortur i fartuchów. Wszystko opadła cisza pełna grozy. Za mną posuwał się cicho jak cień Duncan, węsząc w koło. Niszczyliśmy wszystko, co znajdowaliśmy w pomieszczeniach; przegryzaliśmy przewody, wywracaliśmy stoły, darliśmy szmaty na strzępy, psuliśmy aparaturę. W końcu miałam już tego dość, aż znalazłam się w ciemnym, brudnym pomieszczeniu. Słyszałam zewsząd popiskiwanie, mlaskanie i drapanie o pręty. Więc to tu przetrzymywali swoje ,,eksperymenty". Basior znalazł gdzieś włącznik i zapalił światło. To, co zobaczyliśmy, było nie do opisania. Króliki, szczury, myszy, papugi, psy, koty, i wszystkie ich młode...Niektóre z wygoloną sierścią i okropnymi, ropiejącymi ranami, inne z wydłubanymi oczami i obciętymi członkami, spalonym pyszczkiem, rozciągniętymi...Nie chciałam już tego oglądać i odwróciłam wzrok. Wiele było umierających. W tym momencie wróciły Sophie i Jetra, również westchnęły i wyszły na korytarz.
- Chyba nie ostał się już nikt żywy. Wypuściłyśmy sporo zwierząt-mruknęła Sophie.
<Sophie? Duncan? Jetra?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz