poniedziałek, 3 października 2016

Od Reyna CD Kala

Jako, iż, jak wspomniałem wcześniej, dzień był wyjątkowo ciepły, niewiele myśląc wskoczyłem do wody i opryskałem Kalę. Ta zaś nie pozostała mi dłużna. Wodna bitwa rozpoczęła się na dobre. Jesień to jednak z reguły chłodna i zmienna pora roku i nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, strasznie się ochłodziło, a słońce na dobre zaszło za chmury. Cym prędzej wyszliśmy na brzeg. Oboje trzęśliśmy się jak galarety. Rozejrzałem się wokoło i ujrzałem małą jaskinię kawałek od nas.
- Możemy się tam trochę ogrzać- zaproponowałem. Kala przystała na moją propozycję i już po chwili siedzieliśmy w tej jaskini i znowu rozmawialiśmy. Ktoś może powiedzieć, że nie ma nic nudniejszego, niż rozmawianie, ale nasza rozmowa była bardzo interesująca. Parę razy któreś z nas rzuciło jakiś żart, co powodowało, że wybuchaliśmy śmiechem. Nagle do moich uszu dobiegł szum wody. Wyjrzałem z jaskini.
- No nie!- zawołałem.
- Co jest?- spytała Łatka, próbując dostrzec to, co jest na zewnątrz. Wejście, jak i cała jaskinia, było naprawdę małe i stojąc w nim, zasłaniałem praktycznie cały widok.
- Pada. Właściwie to leje- odparłem.
- O nie, i co teraz?
- Mamy do wyboru 2 opcje. Opcja 1: przeczekujemy ten deszcz tutaj. Opcja 2: wracamy i mokniemy. To jak?- spytałem, przenosząc wzrok ze ściany deszczu na moją towarzyszkę.
<Kala?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz