niedziela, 9 października 2016

Od Layli CD Britain

Szłam do przodu energicznym krokiem, za mną szedł basior z łbem opuszczonym ku ziemi, zamyślony z kamiennym wyrazem pyska. Wokół nas wstawał dzień, a wraz z nim budziło się życie. Tu i tam słychać było niemrawe przeciąganie się, ziewanie, szuranie, ospałe wpadanie na innych i mruczenie. Po chwili znaleźliśmy się na granicy lasu, stąd już niedaleko było do domu. Spojrzałam w bok na Jezioro Lśniących Wód, marszczone delikatnymi falami. Z szuwarów wypływała właśnie rodzina małych, uroczych kaczek za swoją matką. I pomyśleć, że kiedyś też byłam taką małą kulką-zaśmiałam się cicho w duchu i postanowiłam na nie zapolować i zaserwować na śniadaniu. 
- Zaczekaj tu-powiedziałam do Britaina i szybko zniknęłam w zaroślach. Zręcznym ruchem chwyciłam łuk, kołczan i wybiegłam z jaskiń. Basior nadal czekał, gdy wróciłam i skinęłam na niego głową, by się nie ruszał. Cicho, bezszelestnie podkradłam się, i czatowałam. Mój cel powoli przesuwał się na środek punktu, cięciwa została napięta i...Ping! Ostry koniec strzały utkwił w ciele jednej z ospałych kaczek. Stworzenia spłoszyły się i zanurkowały, ale zdążyłam ustrzelić jeszcze jedną sztukę. Wskoczyłam do jeziora i złapałam w zęby upolowane sztuki, po czym wypłynęłam na brzeg i otrzepując się, rzekłam do basiora:
- Możemy iść-po kilku minutach doszliśmy pod skalną ścianę. Weszliśmy przez mało widoczne wejście i spotkaliśmy naprzeciw moich obrońców wraz z Asami i częścią rozbudzonego już stada. Kiwnęłam na nich głową, by byli spokojni, i poprowadziłam basiora wprost do mojej jaskini. Tam czekał na mnie Embry uśmiechając się nad przygotowanym posiłkiem. Podeszłam do niego i przytuliłam z wdzięcznością, po czym przedstawiłam przybysza:
- To Britain. Chciałby do nas dołączyć-Załatwiliśmy formalności i zaprosiliśmy nowego członka na śniadanie. 
<Britain? Wena oklapła pod koniec...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz