Zamurowało mnie gdy o moje uszy obiły się te słodkie słowa pochodzące od Layli. Spojrzałam na nią z nieukrywanym zdziwieniem, ta spoglądała na mnie swymi bursztynowymi oczętami. Przełknęłam cicho ślinę żeby jej podziękować. Teraz siedziałyśmy na trawie spoglądając na zdobycze które w trójkę złapałyśmy. Od razu mogę powiedzieć że tę dwie samiczki będą bardzo dobrymi łowcami jak dorosną.
- Dziękuje.- Uśmiechnęłam się do białego wilczątka. Cóż, od czasu gdy zaczęłam się opiekować tymi dwoma włochatymi kulkami mój charakter przeżył niemałą rewolucje. Aż dziwnie uwierzyć że kiedyś było się wredną i uważającą się za zimną morderczynię kotką. Nagle coś ciepłego znalazło się blisko mego boku lewego boku, gdzie właśnie siedziała po tej stronie Layla. Zwróciłam pysk tą stronę i zauważyłam jak mała biała kulka przytuliła się do mnie lekko. Tak żeby mogła zrobić szybki unik jeśli by mi się to nie spodobało... Ale mi się to podobało. Mój ogon owinął się w okół nas jak koc a ja przycisnęłam lekko waderkę łapą bardziej do siebie.
~ Kilka tygodni później~
Wstałam ospale z mego leża, zauważyłam że na dworze panuje półmrok. Automatycznie chciałam wrócić do łóżka ale przypominając sobie że słońce o tej porze roku wstaje tak około 7.30 odwróciłam się z powrotem i wyszłam z jaskini. Od kilku tygodni miałam wielki dylemat czy nie... Czy nie odejść ze stada. Czułam się przedziwnie, jakby instynkt właśnie mi nakazywał żeby odeszła. Dla dobra innych członków, jeszcze do tego czułam że jak odejdę komuś mogę pomóc. A ja jako ta "nowa" Evelyn chciałam pomagać innym, nawet własnym kosztem. Zdecydowałam się przejść, może to by mi pomogło trochę w decyzji, mówią że lepiej się myśli z dostępem do świeżego powietrza. Nawet nie zauważyłam gdy na niebo przybyło słońce. Powolnie kierowałam się nad jezioro lśniących wód. Dla mnie to miejsce było wypełnione wspomnieniami, tymi pięknymi jak i tymi trochę krwawymi z udziałem Archerka. Usiadłam nad przebieg i zaczęłam przyglądać się mojemu pyskowi. Z każdym dniem wydawało mi się że więcej zmarszczek pojawia się na nim, jak i wory pod oczami zaczynały się robić większe. Nieoczekiwanie usłyszałam jak ktoś się zbliża nad jezioro. Odwróciłam lekko łeb i ujrzałam białą waderę o bursztynowych oczach z błękitną powłoką. Od razu rozpoznałam w niej małą a raczej już dorosłą Laylę. Samica uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, odwzajemniłam to lekkim uśmieszkiem.
- Nie myślałam że kogoś o tej porze ujrzę.- Odezwała się i ułożyła się obok mnie. Uśmiechnęłam się przypominając sobie jak ta wysoka samica kiedyś była małą włochatą kulką.
- Czemu nie śpisz?- Zapytałam po chwili podnosząc wzrok żeby spojrzeć na nią. Samica uśmiechnęła się szerzej.
- Mogłabym ci zadać to samo pytanie.- Odgryzła się z uśmiechem który się nie zmywał z jej pyska. Podniosłam się do pozycji siedzącej, wilczyca zrobiło to samo. Była ona wyższa ode mnie.
- Em...J-ja... Myślę nad tym czy nie odejść.- Wielkim trudem wydarłam tę słowa z gardła.
-------
Z ile już tak szedłem szukając jakieś głupiej nadziei? 5 miesięcy? Nie to za mało pewnie jakieś pół roku lub prawie cały rok. Zatrzymywałem się w różnych sforach, watahach i tym podobnych. Przesiadywałem tak z jakieś kilka tygodni i znów znikałem dalej podróżując. Nigdzie nie było tak dobrych warunków wojskowych i pożywienia było nie za wiele. I to mówi ktoś kto wygląda prawie jak żywy kościotrup. Spojrzałem na siebie nie byłem aż tak wychodzony ale w najlepszej formie nie mogłem się znajdować. Od dłuższego czasu żadnych zwierząt ani żadnej wegetacji nie widziałem. Sama pustynia. Co kilka kilometrów widziałem połowie zakopane szczątki zwierząt jaki i ludzi. Powoli traciłem nadzieje że dożyje do trzeciego roku życia. Nagle z ziemi wyrosły wielkie góry na środku pustyni, wyglądało jakby nie było żadnego wejścia do gór ale nagle znikąd z wnętrza gór małego wejścia wyszła piaskowa puma. W moim krótkim życiu widziałem z dwie albo trzy pumy. Dzięki niej teraz wiedziałem jak mogę się dostać do fortecy z gór.
< Layla? Mam nadzieje że ci się podoba :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz