- Kocham cię-wyznałam szczerze, patrząc mu w oczy z miłością. Nasze spojrzenia iskrzyły się, westchnęłam gdy basior polizał mnie po pysku i padliśmy na trawę obok siebie. Wilk objął mnie łapą i leżeliśmy tak, wpatrując się w czyste, błękitne niebo nad nami. Czułam się szczęśliwsza niż kiedykolwiek, żyłam tą niepowtarzalną chwilą. Czas przestał dla mnie istnieć, liczył się tylko on-miłość. Nie pamiętam, ile godzin musiało upłynąć, ale chwile te z pewnością były tak szczęśliwe, że nie mogły być lepsze. Wydawało się, że jest to ten sam poranek, a mimo to ściemniało się szybko. Otworzyłam oczy i spojrzałam w diamentowe, błyszczące oczy Embryego. Chodź te same, zawsze wywoływały inne wrażenie...Po kilku minutach wstałam powoli, a basior uczynił to samo. Chwila niezdecydowania trwała, aż jakaś trzeźwa myśl zapukała do drzwi mojego rozumu. O rany! Przecież dziś przyjęcie z okazji mianowania mnie Samicą Alfa!-zwróciłam pysk w stronę jaskiń. Wszyscy już na pewno czekają-spuściłam głowę, karcąc się za swoją głupotę, ale Embry podszedł do mnie i chwycił mnie za łapę. Podniosłam głowę i natychmiast zniknęło napięcie, kiwnęłam nią powoli i ruszyliśmy obok siebie dość szybkim krokiem.
~U wejścia do jaskini~
Zapadł już zmrok, gdy stanęliśmy u wejścia do jaskini. Wszędzie było pusto, tylko samotny świerszcz grał gdzieś w trawie. Przytuliłam Embryego i weszłam powoli do jaskini Alf, gdzie czekała moja mama, zniecierpliwiona.
- Bałam się, że nie przyjdziesz. No, chodź tu, moja młoda damo. Dziś wielki wieczór-uśmiechnęła się, wkładając mi kwiat chabru za ucho. Trochę to trwało, ale w końcu mogłam opuścić pomieszczenie, w pełni przygotowana do balu. Przed jaskinią wciąż czekał wiernie basior, a gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się i mruknął coś do siebie. Spuściłam wzrok i powiedziałam szybko, żeby mama nie zobaczyła:
- Chodźmy-wkrótce dotarliśmy na plac pełen członków stada. Wszędzie leżały różne smakołyki, a na skale czekał mój ojciec z miną pełną dumy. Ceremonia się zaczęła. Najpierw wygłosił krótkie, chodź uroczyste przemówienie tata, później moja matka powiedziała długie, a na koniec siostra walnęła krótkie. Teraz ukoronowano mnie nową Samicą Alfa, a stado zaczęło wiwatować. Syriusz włączył niedawno znalezione radio* i zaczęła się impreza. Cały wieczór bawiłam się z Embrym i uczestniczyłam w różnych konkursach. Bawiliśmy się setnie, gdy nagle muzyka umilkła. Radio charczało, ale za żadne skarby nie chciało odpalić. Publiczność zmarkotniała i wyglądało na to, że nici z tańców. Ale czułam, że mam jakiś pomysł, tylko...Westchnęłam i powoli wlazłam na skałę, przypominając sobie teksty piosenek. Patrzyłam z lękiem na zgromadzonych członków, nie mogąc wydobyć z siebie głosu. I tak jest okropny! Nie dam rady!-ale wtedy gdzieś w dole zbiegły się dwa spojrzenia; diamentu i złota. Miłość rozwiała wszelkie wątpliwości.
Mallorca**, extasy and motion oh oh oh
That's Mallorca-Wszystkie pyski zwróciły się w moją stronę. Jednak Embry jakby dodawał mi pewności i rozkręciłam się na całego:
Mallorca, give me your devotion, oh oh oh
That's Mallorca
Living is easy, life will be...-śpiewałam do końca imprezy:
<Embry? Jak Kuba nie chciał przyjść do góry, to góra przyszła do niegoXD>
*Za niedługo (co oznacza, że za wieczność) dowiecie się, jak to się stało
** Tekst piosenki Mallorca, czyt. Majorka
***Czyt. Zięciu. Czytaj, ale pod żadnym pozorem nie powtarzaj mamusiXD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz