Blood mierzył mnie wzrokiem mordercy patrzącego na swoją ofiarę tuż przed dokonaniem najcięższej ze zbrodni. Mimo to, nie zrobiło to na mnie wielkiego wrażenia. Byłem już do tego przyzwyczajony.
- Co ty tu NADAL robisz?!- wrzasnął w końcu.
- Zwiedzam okolicę. Przy okazji, prosiłbym, aby szanowny pan tak nie wrzeszczał, gdyż:
Po pierwsze: spłoszy pan okoliczną zwierzynę.
Po drugie zaś: uszy od tego mogą rozboleć.
A po trzecie: przecież nie chce pan, aby gardło panu siadło, prawda?
Nie mogłem się powstrzymać od podroczenia się z nim.
- WYNOŚ się stąd!- krzyknął, zupełnie ignorując moje zaczepki.
- Nigdzie się nie wybieram. Nie zabronisz mi tu być- powiedziałem.
- Masz rację, ale lojalnie uprzedzam, że następnego ranka możesz się już nie obudzić- odparł Blood, wchodząc do swojego szałasu. Nie przejąłem się zbytnio jego słowami, gdyż groził mi nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Chociaż fakt, że byliśmy sami na jakimś pustkowiu działał zdecydowanie na jego korzyść. Zazdrościłem mu tylko tego, że dowiedział się o swojej wyprawie wcześniej ode mnie i zdążył się tak dobrze przygotować. Mi pozostawało jedynie dalsze szukanie czegoś do przenocowania albo spanie na dworze. Nie było to może rozwiązanie najprzyjemniejsze, ale moje dziecięce lata spędzone na tułaczce z dala od domu nieźle mnie zahartowały, więc aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. Przeszedłem się po okolicy i po chwili wróciłem na miejsce, niosąc w pysku pokaźną zbieraninę krzaków, gałązek i wszystkiego innego, co udało mi się znaleźć i co nadawało się na ognisko. Przysiadłem w odległości kilku metrów od obozu Blood'a, tak, żeby mieć na niego widok w razie czego. Następnie rozpaliłem ognisko.
- Mam nadzieję, że nie razi cię zbytnio po oczach?- zapytałem z udawaną troską. Miałem nadzieję, że wilk jeszcze nie śpi, gdyż miałem ochotę trochę się z nim tej nocy podroczyć.
<Blood?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz