Ignorując słowa Blood'a, spróbowałem odskoczyć, ale było za późno. Poczułem, jak małe ostrze wbija się w mój ogon. Odwróciłem się i ujrzałem uśmiechniętą jadowicie Hajfę, trzymającą w łapie malutki, wcześniej dobrze ukryty sztylecik, ociekający zielono- żółtą mazią. Wilczyca nie miała już zbyt wiele życia. Nie zastanawiając się długo, doskoczyłem do niej i zakończyłem jej nędzny żywot. Następnie odwróciłem się i, znów ignorując Blood'a oraz jego zdziwioną minę, minąłem go i ruszyłem w stronę stada. Musiałem się pospieszyć, jeśli chciałem dotrzeć do stada na czas. Po chwili usłyszałem za sobą czyjeś kroki, a następnie obok mnie pojawił się czarny wilk.
- Co to miało niby być?- zapytał wyraźnie zdziwiony.
- To, przed czym chciałem cię ostrzec. I zrobiłbym to, gdybyś zechciał mnie posłuchać- powiedziałem, nie zatrzymując się.
- Czyli co dokładnie?
- Hajfa jest z jednej strony mądra i przebiegła, z drugiej strasznie głupia. Przez ten krótki czas, kiedy z nią przebywałem, zdradziła mi kilka sekretów o sobie i stadzie- odparłem.
- W takim razie może zechcesz teraz zdradzić mi coś więcej?- zapytał Blood, choć brzmiało to bardziej jak rozkaz.
- Nie mam więcej czasu- odpowiedziałem i przyspieszyłem do biegu. Biegłem jak najszybciej, jednocześnie musiałem uważać, gdyż wysiłek fizyczny powodował, że serce szybciej biło, krew przyspieszała i trucizna znacznie szybciej rozchodziła się po moim ciele. Wiedziałem, co było antidotum, jednak ta roślina była niezwykle rzadka i na pewno nie występowała tu, gdzie obecnie przebywaliśmy. Liczyłem na to, że może będzie miał ją medyk w naszym stadzie, ale tak naprawdę oszukiwałem sam siebie.
- Dokąd tak pędzisz?- zapytał Blood, dobiegając do mnie.
- Do domu wracam, a ty nie?- odparłem nieco zirytowany. Wilk nie wytrzymał i rzucił się na mnie, przygniatając do ziemi. Od razu go z siebie rzuciłem i zacząłem dalej biec. Po kilkunastu metrach trucizna jednak dała w końcu o sobie znać i przewróciłem się. Zanim wstałem, Blood zdążył mnie dogonić.
- Powiesz mi w końcu, co ty odpier*zielasz?!- wrzasnął naprawdę wkurzony.
- Może za jakiś czas, jeśli dożyję- odparłem cicho. W moją odpowiedź starałem się włożyć jak najwięcej jadu.
- Co masz na myśli?- zapytał.
- Wiem, że mnie nienawidzisz, więc bądź łaskaw mnie po prostu zostawić!- wrzasnąłem.
<Blood? Co do ognia, to zastanawiałam się, gdy pisałam i doszłam do wniosku, że może być, bo narzędzi i broni wilki też nie używają, poza tym Ice w jakimś twoim opku miała chyba pochodnie i biegła z nią i z Archerem w las, czy coś takiego. Poza tym, nie chcę umierać XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz