piątek, 13 stycznia 2017

Od Blood'a CD Kira

- Któryś z was coś o tym wie?-spytał Kira po ucieczce Hajfy. Ja i Heaven spojrzeliśmy po sobie z nietęgimi minami, i zachowaliśmy między sobą bezpieczną odległość.
- Błagam, ty to zrób-powiedział cicho z niewyraźną miną mój brat. Pokiwałem powoli głową. Tuż po tym dodał w stronę Kiry:-Możesz iść. Do siebie-powiedział, wskazując pyskiem wejście do jaskiń. Najwyraźniej chciał go mieć na oku. Gdy tylko jasno-szary basior zniknął w głębi, reszta członków również poszła do siebie. Heav wszedł na końcu dumnym krokiem. Chwilę stałem na polanie, a krew z moich zadrapań skapywała na śnieg. W końcu porzuciłem towarzystwo częściowo zachmurzonego nieba, sierpu księżyca, krystalicznie białego śniegu i mrozu, zagłębiając się w korytarzu. Nieufnym wzrokiem zlustrowałem własne mieszkanie. Ze względu na to, że rzadko w nim przebywałem, w kątach zarosło pajęczynami, a na ziemi widniały liczne kałuże. Zawróciłem jeszcze do jaskini medycznej po trochę bandaży i jakąś maść. Posmarowałem rany i samodzielnie zawiązałem opatrunek na dwa węzły. Później zapadłem w błogi sen...
~O świcie~
Obudziłem się zwinięty w kłębek. Zapewne otworzyłem oczy tylko z powodu bólu w karku otrzeźwiającego mój umysł. W moment przybyły wspomnienia wczorajszego wieczoru. Rzecz jasna musiałem dotrzymać obietnicy...Na początku przyszła mi do głowy matka, ale ona pewnie była jeszcze szczenięciem w tych czasach albo w ogóle jej nie było. Właściwie, to teraz też jej nie było. Odkąd wykryto u niej ten dziwny guz, była jak mglisty cień. Jak ojciec, który odszedł. Od tego czasu bladła, stawała się przeźroczysta. Skup się-upomniałem się w myślach. Ale pierwsza Alfa SBK musiała to wiedzieć-znalazła to miejsce i mieszka w nim od lat. Zapukałem w ścianę.
- Proszę!-odrzekł mi znajomy głos. Ostrożnym krokiem wszedłem do pomieszczenia. Westchnąłem, i wyprostowałem się, otwierając usta.
- Dobrze cię widzieć!-Ice nie dała mi dojść do głosu, bo rzuciła mi się na szyję. Zniosłem to jakoś, po czym odsunąłem od siebie waderę.
- Babciu...-powiedziałem poirytowanym tonem-Pamiętasz wczorajszą drakę?
- Yhym-samica nagle spoważniała, rzucając w przestrzeń nienawistne, obrażone spojrzenie.
- Więc, co na ten temat wiesz?
- Wydaje mi się, że Hajfa to nieślubne dziecko tej...tej...-splunęła na ziemię-wilczycy. Od zawsze mieliśmy ze sobą na pieńku. Ród wariatów z nich, nie ma co. Ostatnia walka odbyła się dość dawno. Mieszkają (chyba o tym wiesz) na pustynnych terenach naokoło doliny. Widać, stara znajoma chce się rozerwać, a przy okazji my rozerwiemy ją na kawałki-uśmiechnęła się pod koniec. Czym prędzej wypadłem na korytarz, nie słuchając dalszego monologu. Wkradłem się do jaskini mojego brata, wpatrującego się w dolinę u swoich stóp.
- Łaaaa!-krzyknąłem, powalając go na ziemię. Heaven warknął głośno.
- Mógłbyś chodź raz być mniej...?-otrzepał się, i zmierzył mnie władczym spojrzeniem. Ach, ta jego biedna duma. Zapomniałem. 
- Masz coś?
- Ha, jasne-powiedziałem pewnie i opowiedziałem mu historię naszej babci.
- Interesujące, bracie-prychnąłem i wyniosłem się, pozwalając mu na rozkminianie dalszych losów stada. Prawie byłem na zewnątrz, gdy natknąłem się na Kirę.
- To wiecie coś w tej sprawie, czy nie?-zaczepił mnie. Odruchowo posłałem mu zimne spojrzenie.
- Z jakiej racji mam ci to mówić?-rzekłem z wyższością, i minąłem go.
<Kira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz