Natychmiast stanęłam na równe nogi, gotowa do obrony własnego życia do upadłego. Moja pierwsza myśl: Czyli jednak zdecydował się mnie zabić! Chaotycznie przetoczyłam wzrokiem po pomieszczeniu, poszukując Blood'a. Zanim jednak go zobaczyłam, zdołałam usłyszeć. Następnie mogłam dostrzec, jak leży na posadzce kilka metrów ode mnie, zanosząc się śmiechem.
- Co cię tak bawi?!- zawołałam, nadal nie mogąc opanować emocji.
- Ty- odparł krótko, gdy już zdołał wydobyć z siebie jakieś słowo.
- Ja, powiadasz? A co tak dokładnie zrobiłam, że tak ciebie to rozśmieszyło?
- Zachowałaś się, jakbym co najmniej usiłował cię zabić, czy coś- powiedział.
- W twoim wypadku wszystko jest możliwe- odparłam.
- W sumie masz rację.
- Co właściwie robiłeś? Albo zamierzałeś zrobić?- spytałam.
- Złapałem mysz, którą zamierzam skonsumować- odpowiedział, po czym włożył sobie naraz całe martwe zwierzątko do pyska.
- O, przepraszam. Właśnie zdałem sobie sprawę, że powinienem zapytać cię, czy przypadkiem nie miałabyś też ochoty- powiedział z sarkazmem.
- Daj sobie spokój- odparłam.
- O, przepraszam po raz drugi. Czyżbym uraził wielką damę? Pokornie błagam o wybaczenie, miłościwa pani.
- Co ci odwala?- byłam coraz bardziej zirytowana.
- Ja? Nic, tylko zachowuję się jak przystało na dżentelmena.
- Nie jesteś nim i nigdy nie będziesz- powiedziałam, przeciągając się. Nie miałam pojęcia, która jest godzina czy pora dnia, ale byłam pewna, że dzięki Blood'owi już nie zasnę.
- Żarty na bok. Musimy na poważnie zastanowić się nad naszą sytuacją- powiedziałam, podchodząc do naszego zbiorniczka z wodą i jak zwykle wypijając połowę zawartości. Niewiele, ale zawsze coś. Lepiej bym się czuła, gdybym wypiła wszystko, ale w przeciwieństwie co do mojego towarzysza, nie byłam takim samolubem.
<Blood?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz