- Masz czelność się do mnie normalnie zwracać po tym co przed chwilą odwaliłeś?! Naprawdę Heav?! Czy ty serio jesteś Alfą czy rozwydrzonym szczeniakiem?! - warknęłam - Nigdzie ze mną nie idziesz, a jeżeli spróbujesz to obiecuje, ze do ciebie się już nigdy więcej nie odezwę,a może nawet odejdę ze stada! A teraz żegnam. Być może wrócę za tydzień, a może wcale- w biegu ominęłam znowu wmurowanego basiora, a potem wbiegłam do swojej jaskini. Spakowałam kilka rzeczy do torby i szybko wybiegłam tą drogą którą kiedyś przyszłam do stada. W głowie kotłowały mi się myśli. Ale już nie o basiorze bo teraz było coś ważniejszego.
- Mamo...obyś żyła - szepnęłam.
*Minął miesiąc*
Całe cztery tygodnie upłynęły, a ja wciąż tułałam się szukając matki. Tam gdzie mieszkałyśmy kiedyś nie było jej. Oprócz zaschniętej krwi... Jej krwi. Mogłabym się poddać. Wrócić. Ale tęsknota za matką mi nie pozwalała. Nie mogłam się teraz poddać. Nie mogłam. Niestety....Nie udało mi się jej znaleźć. Wracam do naszego dawnego domu gdzie robię symboliczny kopczyk ziemi...A potem? Potem wracam do SBK...Jednakże nie śpieszy mi się. Mija kolejny miesiąc i dopiero po dwóch miesiącach znowu staję na terenach tego stada. Cała i zdrowa. No może trochę mniej jeżeli chodzi o zdrowie psychiczne.
<Heaven? O boziu popuściłam wodze fantazji xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz