- Patrz mamo! - nastolatek wskazał na mnie i Heavena - Czyli sa tu jeszcze jakieś wilki!
- Jason - kobieta zwróciła się do chłopca - Idź stąd. Nie są do nas przyjaźnie nastawieni - chłopak posłusznie oddalił się, a mężczyźni strzelili w nas. Odskoczyliśmy i schowaliśmy za drzewami. Kolejna kula trafiła w drzewo obok nas.
- Co jest do jasnej ciasnej?! - krzyknął basior.
- Chcą chyba nas zabić, związać i zanieść do domu na mięso. Albo to inny sposób pomocy - stwierdziłam.
- Pomoc i ludzie? - wilk uniósł wysoko obie brwi - Te dwie rzeczy uciekają od siebie - kiwnęłam tylko głową i na trzy wyskoczyliśmy zza drzew i powaliliśmy ludzi. Jednemu strzelba wypadła z ręki, a drugiemu wyrwaliśmy liny i uciekliśmy w las.
<Heaven?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz