- Spadaj- powiedział Blood, po czym niespiesznie odwrócił się i zaczął oddalać.
- Zamierzasz się bawić beze mnie?!- zawołałem za nim, on zaś tylko przyspieszył kroku. Ja jednak nie dałem się łatwo zbyć. Podbiegłem w jego stronę.
- Chodzi o mutanty?- zero reakcji z jego strony.
- Ludzie?- nadal nic.
- Hajfa i jej banda?- próbowałem dalej.
- A co cię to obchodzi?!- wybuchł rozzłoszczony Blood.
- Czyli chodzi jednak o Hajfę i przyjaciół- zaśmiałem się, zastawiając mu drogę.
- Jeszcze słowo, a tak cię załatwię, że nawet medyk nie będzie ci potrzebny. Wystarczy grabarz- powiedział poważnie i groźnie.
- Grozisz mi?
- Jeśli twój prosty umysł wymaga tego, aby wszelkie informacje podawać mu wprost to tak, grożę ci. Co mi zrobisz?- spytał, rzucając mi wyzywające spojrzenie. Zignorowałem je jednak i jak gdyby nigdy nic, kontynuowałem.
- Znam kilka miejsc, od których mógłbyś zacząć poszukiwania- powiedziałem.
- No i? Chcesz za to medal? Nic wielkiego- odparł.
- Mógłbym ci pomóc- wycedziłem przez zęby. Wcale nie chciałem tego robić, ale wolałem mieć pewność, że to ważne zadanie, które mu powierzono, zostanie wypełnione.
- Sam sobie poradzę. Nie potrzebuję pomocy jakiegoś żółtodzioba, co myśli, że pozjadał wszystkie rozumy- powiedział, usiłując mnie minąć.
- I kto to mówi.
- Coś powiedział?
- To, co słyszałeś. Swoją drogą, skoro nie masz ochoty korzystać z mojej pomocy, to gdzie zamierzasz zacząć? Musisz mieć w końcu jakiś plan. Zrobiłeś listę miejsc, w których mógłbyś szukać? Wątpię, bo skąd mógłbyś wiedzieć, gdzie ona i jej ferajna lubią przebywać. Przygotowałeś się jakoś do tej misji nie licząc broni?- zasypałem go gradem pytań. Miałem nadzieję, że może w ten sposób uda mi się zasiać w nim ziarnko niepewności.
<Blood?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz