Przewróciłem oczami i postanowiłem nie kontynuować tej marnej dyskusji. Wtem mój brat dał znak, by się zatrzymać, przez co wpadłem na Kirę. Basior warknął głośno i odwrócił się w moją stronę. Prychnąłem z pogardą, mijając go szybko i przedzierając się przez tłum do mojego braciszka, wielce zadowolonego, bo udało mu się znaleźć grupę dzików. Rodzinka ryła w śniegu w poszukiwaniu pożywienia. Naszła mnie ochota, by powiedzieć mu o tym, co śpiewała moja matka. Właściwie mnie nie obchodziła, lecz nadarzyła się okazja, by go trochę podręczyć. Zamilkłem jednak, uznając to za niemądre zagranie, i czekałem na łaskawe rozkazy z jego strony. Tuż przed wypowiedzią odwrócił pysk w moją stronę, i westchnął do siebie. Odsunąłem się od niego na znaczną odległość.
- Ember, Alien, Layla i ja nagonimy zdobycz. Ana będzie trzymała ją w szyku, a Kira i Blood będą w zasadzce-mruknął. Natychmiast powstało zamieszanie, a mnie zamurowało. Wszyscy rozeszli się, jedynie my dwaj staliśmy naprzeciw siebie. W końcu Kira minimalnie przesunął się w kierunku kryjówki. W końcu usiedliśmy obok, zachowując bezpieczny odstęp.
<Kira? Weź to jakoś rozkręć>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz