- A więc poznałeś ten smak-rzekłem jadowicie, upajając się widokiem rozpaczy na pysku młodego basiora. Przez ułamek sekundy wydało mi się to nienormalne i bezduszne, ale uznałem, że na to zasługuje. Odszedłem, pozostawiając go na pastwę łez i mgły.
~Czasy dorosłości Kiry~
- AAAAA!-czyjś rozdzierający uszy krzyk przebył długą drogę, odbijając się od ośnieżonych drzew, zanim dotarł do moich uszu. Na moim pysku pojawił się wyraz słodkiej zemsty. Z położonymi uszami zacząłem skradać się w stronę, z której dochodziły jęki i sapanie. Ukryłem się za drzewem, po czym wyłoniłem się zza niego, gwiżdżąc nonszalancko. Jak się spodziewałem, Kira wisiał w pułapce, a na jego nogach zacisnęły się dwie ciasne pętle. Teraz dyndał, machając w powietrzu łapami. Ze szczerym rozbawieniem obserwowałem jego nędzne wysiłki. Trzeci raz w tym tygodniu-pomyślałem z wrednym uśmieszkiem. Kiedy tylko mnie zauważył, nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem, podczas gdy wilk wlepił we mnie wściekłe spojrzenie. Po chwili zamienił je w czyn:
- Ty pi*przony d*bilu! Spadaj na palmę!-wrzasnął, ale tylko na tyle było go stać, bo wisząc do góry nogami nie bardzo mógł się bronić. Znów napełniło mnie błogie uczucie pobłażliwości. Wtedy przyszedł mi do głowy genialny pomysł. Wziąłem w łapy trochę śniegu, zrobiłem z tego placek i przylepiłem do sierści Kiry.
- Ej! Wal się, ty świrze ch*lerny!-krzyknął na cały głos.
- Cicho-mruknąłem poirytowany. Uskakując przed jego kłami i przednimi łapami, powoli doczepiałem kolejne elementy. Basior miotał się z wściekłości jak opętany, ale wkrótce zmienił się w białą mrożonkę. Włożyłem w warstwę puchu dwie gałęzie i pobliski sopel lodu, i cofnąłem się kilka kroków, by podziwiać swe dzieło.
- Patrzcie, jaki piękny bałwan!-obwieściłem całej okolicy. Czerwony ze złości pysk wilka przekroczył już wszystkie skale i tabele koloru. Ostatni cham. Nie potrafi nawet docenić prawdziwej sztuki-myślałem, celowo unosząc wysoko głowę i paradując w koło. Ale po kilku minutach tej ,,zabawy" zaczęło mi się nudzić.
- Odczep się, d*pku! Spadaj!-powtarzał w kółko.
- Spadaj-powiedziałem ironicznie, przedrzeźniając go i równocześnie chwytając kłami za linkę. Przegryzłem ją, a Kira momentalnie znalazł się na ziemi, ryjąc pyskiem w śniegu. Znów dostałem ataku śmiechu, ale niestety przeciwnik podnosił się, nie dając mi czasu, bym mógł się nacieszyć zemstą. Westchnąłem, i uciekłem tuż spod jego pazurów, przy okazji oddając mu kopniaka w bark. Przez chwilę trwała krótka wymiana ciosów. W końcu basior postanowił przystanąć. Wykorzystałem ten moment:
- Ile jeszcze razy okażesz się upartym osłem, hę? TO moja działka. Twoja łapa ma tu więcej nie postanąć. W ramach ostatniego ostrzeżenia.-powiedziałem z wyczuwalną groźbą w głosie. Odeszła mi ochota na żarty. Oblizałem powoli wargi, szukając na nich zaschniętej krwi ofiary, tego miłego smaku.
<Kira? Jak cię jeszcze raz zobaczę, to się więcej nie zobaczymyXDDD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz