Potrzebowałem chwili, by sobie wszystko przemyśleć i poukładać. Kochałem Sophie, tego byłem pewien. Ale co, jeśli zawiodę ją, gdy będzie mnie potrzebowała? Tak jak zrobiłem to z moim poprzednim stadem. Wychowałem się tam, a potem odszedłem, a kiedy wróciłem, było już za późno. Nie zamierzałem jednak cały czas się tak użalać. Co było, to było i teraz moim głównym celem powinno być zrobienie wszystkiego, żeby nie powtórzyć tego błędu. Gdy doszedłem do tego ostatecznego wniosku uznałem, że czas wracać do jaskini. Teraz już nie mojej, tylko naszej. Sophie już spała, więc starałem zachowywać się jak najciszej. Powoli podszedłem do niej i położyłem się obok. Nie minęła chwila, a zasnąłem.
~~Następnego dnia~~
Obudziło mnie lekkie szturchnięcie w bok.
- Wstawaj śpiochu- powiedziała Sophie, widząc, że nadal próbuje spać. Niechętnie otworzyłem oczy. Teraz nie mogłem się od tak wylegiwać całymi dniami. Miałem przecież partnerkę, poza tym zostałem betą i powinienem pomóc Sophie w pełnieniu tej funkcji. Poszliśmy do spiżarni, a że dotarliśmy tam pierwsi, wyłożyliśmy jedzenie ze spiżarni. Powoli zaczęli schodzić się inni członkowie, oczywiście nie wszyscy.
<Sophie? Chyba tak, w ty w moim?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz