wtorek, 26 lipca 2016

Od Sophie C.D Ice - Quest 5

Dzisiaj wstałam bardzo wczesnym porankiem. Słońce dopiero wychodziło poza horyzont, a natura budziła się do życia. Ziewnęłam bardzo głośno i przeciągnęłam się, drapiąc pazurami o kamień z, którego była zrobiona cała jaskinia. Rozejrzałam się po ciemnym pomieszczeniu i po kilku chwilach, zastanowienia wyszłam z jaskini i usiadłam przed nią.
Wschód słońca wyglądał tak pięknie... Niebo było różowawe w niektórych miejscach pomarańczowe lub fioletowe. Czas mijał bardzo szybko w końcu zdałam sobie sprawę, że siedzę tu już całe piętnaście minut.
Szybko zeskoczyłam na łąkę przed jaskiniami i wybrałam się na spacerek, depcząc trawę z, której zlatywała piękna rosa. Westchnęłam i przyśpieszyłam krok po chwili już biegnąc. Dzień był taki piękny, więc czemu nie pozwiedzać terenów jeszcze raz i pobiegać?
Zaczęłam przeskakiwać przez kłody i inne tego typu rzeczy.
-Wreszcie mogę poczuć się wolna! - Powiedziałam do siebie i przeskoczyłam przez kolejne przewalone drzewo.
Jednak nagle stanęłam, słysząc warczenie i piski. Rozejrzałam się w około, nastawiając uszy. Długo nie minęło i zrozumiałam, że te odgłosy dochodzą od Kamiennych Strażników.
Biegiem w świetle poranka, ruszyłam w tamtą stronę już odruchowo skacząc przez wszystko co stanęło na mej drodze. Jeszcze nigdy nie biegłam tak szybko, a wiatr tak mocno nie muskał mojej białej śnieżnej sierści. Minęłam Jezioro Lśniących Wód i Tęczowy Wodospad... Różne polany, aż doszłam do Kamiennych Strażników, a to co zobaczyłam mnie zamurowało.
Wather skakał, na swoich wysokich nóżkach, a około metr nad nim wspinał się maluch. Znaczy... Kot. Zaczęłam szybko wymyślać plan, aż nagle znikąd wpadł mi jeden do głowy. Mutant ten miał pełno nóżek i nie utrzymywał na nich równowagi! Sophie, dalej. Zaczęłam biec w stronę Wathera, warcząc. Ohydny stwór odwrócił się w moją stronę i zaczął do mnie podbiegać. Ja jednak mu odskoczyłam i pobiegłam w drugą stronę. Mutant zaczął biec do mnie, jednak się przewrócił i ja wykorzystując szansę na niego skoczyłam i pazurami całego go rozszarpałam.
Zmęczona ale szczęśliwa, westchnęłam dziwiąc się, że tak szybko poszło.
Spojrzałam w górę na malucha, kotek najwyraźniej umiał się wspinać, bo sam zszedł i przytulił się do mojej nogi.
-Mama! - Krzyknął, a ja rozglądnęłam się na około. Po chwili podeszła do mnie lamparcica i skinięciem głowy, ze szczęściem chwyciła w zęby kocurka idąc w swoją stronę.
~*~
Szybko podbiegłam do Ice.
-Co się stało Sophie? - Spytała Samica Alfa.
-Obok Kamiennych Strażników krążą mutanty, dzisiaj uratowałam jednego malca. - Odparłam.

<Ice? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz