Starałam się myśleć, że wszystko będzie dobrze, chodź takie nie było. Po co udawać głupców, gdy tyle jest nich wśród nas?-ten głos, jak zwykle wpada w najbardziej odpowiednim momencie. Archer uśmiechnął się szczerze, odwzajemniłam to słabym gestem i chwilowym spojrzeniem mu w oczy.
- Tak...Masz rację-Przytuliliśmy się, a ja przymknęłam oczy i dałam się ponieść pozytywnym myślom. Śniadanie upłynęło nam w ciszy. Później wybraliśmy się nad nasze szczególne miejsce-Strumyk paproci.
~Nad strumykiem~
Kolejny kamyk plusnął i szybko poszedł na dno, przedtem wykonując serię chwiejnych ruchów. Westchnęłam ciężko, przypatrując się przepływającej wodzie i słuchając śpiewu ptaków, lecz nie mogłam się w pełni cieszyć tą chwilą. Różne myśli mąciły mój spokój.
- To duży obowiązek-Archer drgnął i spojrzał na mnie. Oboje wiedzieliśmy, co mam na myśli, jak telepaci. Cieszyłam się z ciąży bardzo, a świadomość, że noszę w swoim brzuchu maleńkie życie była cudowna, ale co z tego wyrośnie?
<Archer? Ice ma radochę, ale i zmartwienia. Dasz radę wyperswadować jej ten pesymizm?XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz