-Nie musisz nic mi dawać, dla mnie szczęściem już jest, że cię mam. - Basior uśmiechnął się i przytulił mnie.
-Szczerze, to nawet nie myślałam, że kiedyś znajdę miłość. Wydawało mi się, że wszyscy tylko chcą stanowisko Bety, ale jednak... Ty się znalazłeś. - Szepnęłam.
Resztę dnia spędziliśmy na rozmawianiu i przechadzaniu się po terenach. Czyli prawie dokładnie tak samo jak wczoraj, tylko jakby jeszcze weselej. Goniliśmy się po lesie, skakaliśmy po kamieniach w Strumyki Paproci jak szczeniaki. W końcu jednak usiedliśmy sobie na Polanie Początku.
-Uch! Zmęczyłam się, poza tym już robi się ciemno, naprawdę długo się bawiliśmy. - Gdy powiedziałam ostatnie słowo, zaśmiałam się.
-Racja, możesz już iść do naszej jaskini, muszę tylko nad czymś pomyśleć. - Powiedział Duncan.
-Dobrze, to ja już idę. - Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę jaskiń, po chwili już do nich doszłam i weszłam do mojej. Usadowiłam się w kącie i szybko zasnęłam...
<Duncan? Widzisz, różnicę w moim stylu pisania?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz