Na początku zaskoczenie. Co to w ogóle ma być?! Z jakiej racji on atakuje moją partnerkę?! Potem już tylko wielka złość. Puściłem wodze mojej agresji i pozwoliłem jej swobodnie działać. Najpierw postanowiła odciągnąć tego głąba jak najdalej od Ice. To się udało. Jednym skokiem zrzuciłem basiora z wilczycy. Wylądowaliśmy jakieś trzy metry od niej co uznałem za bezpieczną odległość. Mogłem więc spokojnie walczyć. Stanęliśmy naprzeciw siebie warcząc głośno, z podniesionymi ogonami i odsłoniętymi kłami. Z jego oczu biła nienawiść niemalże dorównująca mojej. Rzuciliśmy się sobie do gardeł z szybkością błyskawicy. Obcy dobrze walczył i niestety mieliśmy podobną taktykę. Gryźliśmy się zawzięcie po łapach żeby przeciwnik nie mógł na nich stać, tak łatwiej wykończyć. Gdy tylko spróbowałem dostać się do jego krtani ten robił unik. Tak samo było ze mną. W tamtym momencie mogliśmy się tylko wzajemnie ranić i czekać aż drugi się wykrwawi. Trwało to już dość długo, żadne z nas nie padło i nie zamierzało zrezygnować. Wtedy czarny wilczur popełnił błąd. Spojrzał się za mnie, sprawdzając czy jego główny cel, czyli biała wilczyca, nadal tam jest. Wykorzystałem to. W sekundę znalazłem się przy jego tylnej łapie, w którą wgryzłem się głęboko, potem szarpnąłem całą siłą mięśni tak, że oderwał się kawał mięsa. Basior ryknął przeraźliwie z bólu, ale nie pozostał mi dłużny, złapał mnie za pysk zrywając prawie całą skórę z mojego nosa. Po tym oboje upadliśmy. Mój przeciwnik chciał przypuścić kolejny atak, ale zraniona kończyna nie mogła unieść jego ciężaru. Warknął więc i spojrzał na mnie z istnym ogniem w oczach. Miałem zamiar zrobić to samo tyle, że nie mogłem ruszyć pyskiem. Leżeliśmy więc tak czekając na nagły przypływ sił albo śmierć konkurenta. Czułem jak wraz z cieknącą krwią ucieka energia, ale ja jestem silny. Nie łatwo mnie zabić. Jego najwyraźniej też. Nagle usłyszałem głos Ice. Odwróciłem się by zobaczyć co z nią, ale to mogło zaważyć na moim życiu. Kątem oka dostrzegłem tylko jak leci ku mnie czarna smuga. Zostałem przygwożdżony do ziemi, wilk wybrał za cel moją szyję. Tylko o centymetr udało mi się uniknąć jego białych zębów i zadałem cios. On już nie był tak sprawny. Po chwili miałem przed sobą na wpół żywego basiora z wielką raną na łapie i gardle. Oddychał ciężko, wzrok miał zamglony. Nie żeby mi go było żal, ale zamierzałem go dobić. Przeszkodziła mi w tym Ice, która właśnie pobiegła.
< Ice? Mam podejrzenia XD Potwierdź je albo rozwiej XP >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz