czwartek, 28 lipca 2016

Od Sophie C.D Duncan

Dzień minął nam przyjemnie. Śmialiśmy się i żartowaliśmy oraz rozmawialiśmy.
-Och! Nie ma to jak pełnienie straży, w tak mokry dzień. - Powiedziałam w końcu z sarkazmem, widząc, że robi się już ciemno.
-Może spotkasz wodnego mutanta. - Zaśmiał się basior.

Minęło już dużo czasu, od wtedy kiedy, ja i Duncan zostaliśmy partnerami. Dzisiejszego dnia jak, zawsze jadłam spokojnie śniadanie, rozmawiając ze stadem. Słońce było już wysoko, gdyż nie było nic w zapasach oprócz trzech jeleni. Jak wspominając o słońcu, to pogoda była wyśmienita. Delikatny chłodzący wiaterek, w połączeniu z wielkim ciepłem i pięknym śpiewaniem ptaków...
-Może się przejdziemy? - Spytał Dun, gdy już większość stada się rozeszła. Ja jednak nie odpowiedziałam, bo zaczęłam czuć, że robi się mi nie dobrze, a zaraz potem zaczęłam mieć mdłości.
-Muszę iść do medyka. - Powiedziałam ignorując wcześniejsze pytanie mojego partnera i idąc powoli przed siebie, a po chwili kierując się chwiejnym krokiem do jaskini medyka.
Całego wstępu, nie muszę opisywać, ale resztę, owszem.
Gdy już usadowiłam się na posłaniu, w jaskini medyka, zwymiotowałam królikiem, którego dopiero co jadłam. Oczywiście Blue, szybko odgadnął co mi się stało.
-Ciąża. - Mruknął.

-Że co?! - Wykrzyknął wystraszony Duncan.
-No przecież powtarzam to co powiedział mi medyk. - Usiadłam na moim miejscu gdzie śpię i zaczęłam patrzeć, jak czarny basior krąży po jaskini.

<Duncan? Bum! Akcja-reakcja, proszę!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz