O dziwo zjadłam śniadanie z innymi członkami stada... No dobra
siedziałam na samym końcu stołu a reszta siedziała zgrupowana w jednym
miejscu, ale to też można zaliczyć jako przebywanie z innymi ! No..
Chyba. Powoli już wychodziłam z jaskini jadalnej żeby się gdzieś
przejść, nie wiedziałam dokładnie gdzie ale na pewno gdzieś indziej niż
na ten cmentarz ale coś a raczej KTOŚ zmienił mi plany.
- Zabierzesz mnie na ten cmentarz?- Jak znikąd obok mnie pojawiła się
śnieżno biała wadera o złotawych oczach. Nie zdziwiłam się za bardzo tym
pojawieniem się Ice obok mnie gdyś miałam takie przeczucie że będę jej
potrzebna żeby odnaleźć cmentarz. No CHYBA wiem gdzie ten cmentarz się
znajduje, albo ślepym trafem tam trafimy. Wadera spoglądała na mnie nie
wiedząc co robić, przewróciłam oczami na bok i wolnym krokiem ruszyłam
przed siebie. Myśląc że wadera załapie o co mi chodzi ale nie, po
odeszłam od niej dwa metry ale nie wiedząc w ogóle o tym że ona została
tam gdzie wcześniej. Kiedy się skapnęłam krew moim ciele się zagotowała
lekko ale jeszcze się powstrzymywałam. Zatrzymałam się i odwróciłam się
połowie. Ice musiała być na prawdę nie wyspana bo nadal nie docierało do
niej o co mi chodzi.
- Idziesz czy będziesz tak stała ?- Powiedziałam tak głośno żeby do niej
dotarło słowo w słowo. Wilczyca jak rakieta zaczęła biec w moją stronę
na co ja odwróciłam się i z powrotem zaczęłam iść przed siebie nawet nie
próbując jakoś oddalić się za bardzo od wadery która dogoniła mnie
szybko. Szłyśmy w grobowej ciszy którą żadna z nas nie chciała
przerywać. Cóż nic nie trwa wiecznie więc i ta cisza długo tu nie
pożyła.
- No... To co u ciebie?- Zapytała przerywając cisze. Spojrzałam na nią kątem oka dalej idąc tym samym powolnym chodem.
- Cóż, nic ciekawego się nie dzieje. A u ciebie ?- Odparłam dodając
najgłupsze pytanie które można zadać alfie. Wadera przez chwile
siedziała cicho pewnie obmyślając odpowiedź na me pytanie. Tą ciszą się
za długo nie za cieszyłam.
- No dobrze oprócz tego że trochę ciężko jest być samą Alfą bez
partnera, ale teraz mamy Sophie jako betę więc jest łatwiej. Jeszcze
trzeba pozałatwiać problemy watahy i tym podobne. Chyba rozumiesz, co
nie?- Wreszcie skończyła swoją wypowiedź na pytaniu, no i teraz trzeba
odpowiedzieć. Spojrzałam przed siebie i z daleka zauważyłam czarne pręty
które tworzyły płot.
- Dobra, super po prostu ale teraz cicho bo już jesteśmy na miejscu.-
Odparłam olewając jej wcześniejszą wypowiedź i ruszyłam przodem. Wadera
ruszyła za mną z oburzoną miną. Tia, zaraz jej przejdzie. Po chwili
szybkiego biegu stanęłyśmy przed wielką pustą przestrzenią w której
kiedyś stała brama ale teraz leżała pod naszymi łapami.
- Jakiś mutant musiał tu wparować.- Powiedziała pod nosem Ice która
przyglądała się zawiasą które podtrzymywały bramę. No to mówić jej o tym
czy nie mówić ? Mówić, nie mówić, tak, nie, tak nie....
- Eee... Wiesz co ? To ja wyłamałam bramę gdyś nie było innego wyjścia.- Odparłam spoglądając kątem oka na wilczyce.
< Ice ? Fajna rozmowa co nie ? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz