Na moim pysku malowało się wielkie O z domieszką szoku. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że kiedykolwiek mnie o to spyta, a jednak gdzieś w głębi czułam, że tego oczekuję. Nasza przyjaźń to nie było takie zwykłe lelum polelum. Spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, to chyba było jasne, czemu więc tego nie zauważyłam?! W tej jednej sekundzie uświadomiłam sobie najważniejszą rzecz, która przyćmiła wszystkie inne. Ja też go kocham, prawdziwie, najbardziej ze wszystkich osób, jakie miałam. Zawsze tak było, jest i będzie, a teraz to uczucie nareszcie wypłynęło na powierzchnię, dotąd skrzętnie skrywane przez moje obawy. Pytania sypały się w mojej głowie gradem...Ale na jedno na pewno znałam odpowiedź.
- Kocham cię. Tak-szepnęłam, kiedy on przytulił mnie. Tak dawno nikt tego nie robił, dopiero teraz na nowo odczułam tę bliskość. Nasza miłość była prawdziwa i skryta, a przez to jeszcze bardziej szczęśliwa. Radość rozjaśniła nasze pyski i kiwnęłam w stronę jaskiń. Ruszyliśmy obok siebie wolnym krokiem, czując jak wiatr delikatnie muska naszą sierść, a słońce przygrzewa miło. To była chyba najszczęśliwsza chwila w moim nowym życiu, bursztynowe oczy Archera lśniły niezwykłym blaskiem, a w moich tańczyły iskierki radości. Uśmiechając się z błogością w duszy weszliśmy do jaskini, jednak starannie ominęliśmy członków stada. Teraz chcieliśmy mieć chwilę dla siebie.
<Archer? Po prostu nie mam słówXD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz