Spojrzałam na kotkę trochę jak na wariatkę, kiedy ona otworzyła szeroko oczy, a na jej pyszczku pojawiła się ulga. O co jej chodziło z tymi ludźmi? No cóż, musiała dużo przeżyć...Ale nie próbowała już się poderwać, wpatrywała się w nas pytającym wzrokiem.
- Jesteś na terenach Stada Białego Kruka, w Dolinie Silver, ostatniej zielonej ziemi.-oznajmiłam spokojnym, lecz stanowczym tonem.-Jeśli chcesz możesz się do nas przyłączyć-zakończyłam z uśmiechem. Kotka rozpromieniała się i po chwili zastanowienia odparła z zadowoloną miną:
- Chętnie.-Pokiwałam głową do Katrin, aby wyszła, a sama zostałam przy kotce. Byłam od niej z pięć razy większa, a mój cień lizał końce jej ogona.
- Zgoda. Możesz mi jednak powiedzieć, jak się nazywasz?-zapytałam uprzejmie.
- Luna-powiedziała czarna. Westchnęłam i zaczęłam od normalnych pytań o wiek, jakie wybiera stanowisko, aż przeszłam do ostatniego.
- A więc, Luno, jak się tu dostałaś? Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz.
<Luna? Brakus wenus mnie dosięga>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz