Kolejny nudny dzień. Jakiś tydzień temu znowu musiałem wiać przed dwómetrową bestią. Nie będę mieszkał w miejscu gdzie miałbym codziennie się na takie natykać. Tak więc, kolejny dzień wędrówki do nikąd. I jeszcze przez góry. Moje łapy mają już serdecznie dość tych kamieni. Kto wymyślił kamienie!? Pokręciłem z irytacją łbem. Wtedy nagle zobaczyłem przed sobą trawę.
-W końcu.- burknąłem do siebie i wszedłem na puszysty zielony dywan. Trawa oznacza też trawożerców, czyli sarny, a sarny to jedzenie, którego od dawna nie miałem w pysku. Myśl o tym pozwoliła mi przyspieszyć kroku. Po chwili wędrówki kroczyłem przez gęsty las. Z zaciekawieniem wąchałem wszystko dookoła. Od małych kwiatów rosnących w kępkach praktycznie wszędzie po ptaki śpiewające w koronach wysokich drzew i jeszcze... Sarny! W końcu poczułem zapach ich rudych zadków. Zacząłem biec nawet nie zastanawiając się nad planem ataku. W końcu wskoczyłem między ich chude nogi ukryte w wysokiej trawie i krzakach jagód. Ugryzłem pierwszą która była w moim zasięgu. Kiedy ciepła krew zalała moje gardło od razu przybyło mi sił. Wystarczyła minuta żeby zwierzę zostało powalone i zabite. Z pełnym brzuchem ruszyłem szukać drugiej najważniejszej teraz rzeczy, czyli wody. Na szczęście szum strumienia roznosił się echem po dolinie i łatwo do niego dotarłem. Chłodna woda, to jest to. Jednak poczułem coś jeszcze oprócz mokrych kamieni. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem leżącą waderę. Zmrużyłem oczy, chciałem odejść i znaleźć schronienie na tą noc, nie miałem ochoty zawracać sobie białą wilczycą głowy, ale z drugiej strony może jest ranna? Nie musiałem sprawdzać. Wadera otworzyła oczy i wstała gwałtownie. Zaczęła mi się przyglądać z zaciekawieniem.
-Kim jesteś?- spytała.
-Kim jesteś?- powiedziałem parodiując jej ton.
-Jestem Ice, alfa Stada Białego Kruka na terenie którego jesteś.- odparła zachowując spokój.
-Czyli mam się zmywać?- mruknąłem bardziej do siebie. Z góry znałem odpowiedź.
-Niekoniecznie.- powiedziała, co mnie trochę zdziwiło.- Możesz dołączyć do nas, Dolina Silver jest schronieniem dla takich zbłąkanych zwierząt jak ty.- Ice uśmiechnęła się delikatnie na co ja tylko się skrzywiłem. Stado... tia, jakoś mnie to nie interesuje. Z drugiej jednak strony nie będę łaził jak dureń przez całe życie, a wszystkie dobre tereny są pozajmowane przez te całe stada, watahy i sfory. Wziąłem głębszy oddech.
-Okej.- odparłem patrząc na waderę. Z trudem wypowiadałem kolejne słowa.- Ewentualnie mogę dołączyć.
<Ice? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz