niedziela, 3 lipca 2016

Od Duncana CD Ice

Ice poszła ze swoją grupą do City End, a ja i reszta poszliśmy za Sophie. Na zmianę ciągnęliśmy też ciało martwego mutanta. W końcu poczuliśmy, najpierw prawie niewyczuwalny, a potem coraz silniejszy smród ich gniazda. Zatrzymaliśmy się, żeby zastanowić się, co dalej. Nie mogliśmy wlec ciągle ze sobą tego mutanta, lecz jego smród doskonale maskował naszą obecność. W końcu wpadłem na pewien pomysł.
- Możemy użyć ciała tego mutanta. Zrzucimy je z tego wzniesienia w sam środek gniazda. Gdy jego "koledzy" go otoczą, Sophie, jako najlżejsza, wejdzie na drzewo i je wszystkie policzy. W razie czego, pomożemy jej, a skupieni na martwym mutancie nasi wrogowie nawet jej nie zauważą-powiedziałem. Był to ryzykowny pomysł, ale że nikt nie wpadł na lepszy, został zaakceptowany. Gdy więc Ice, Jacob i Katrin przyszli, wiedzieliśmy, że mamy do pokonania 5 mutantów. Każdy wziął więc część materiałów wybuchowych i poszedł po cichu w swoją stronę. Musieliśmy rozłożyć je dookoła gniazda. Tak też zrobiliśmy. Potem na znak Ice zapalilismy wszystko i uciekliśmy, gdzie pieprz rośnie. Seria wybuchów wstrząsnęła całą doliną. Gdy wszystko się uspokoiło, wróciliśmy na miejsce. Okazało się, że jakimś cudem przeżyły 2 mutanta, ale były przygniecione drzewami. Ice znalazła gdzieś jakąś niewykorzystaną laskę dynamitu zapaliła ją i rzuciła w ich stronę, po czym znów wszyscy odbiegli, a potem jeszcze raz wrócili, by wszystko sprawdzić. Nie licząc kilku powalonych przez eksplozję drzew, po mutantach nie było śladu. Wszyscy, wycieńczeni, rozeszli się do jaskiń. Był już wieczór i słońce tak nie prażyło. Mimo wysiłku, nie odczuwałem, jak reszta, zmęczenia. Podszedłem do Ice, która też chyba nie miała jeszcze ochoty wracać do jaskini.
- Masz ochotę na spacer?- spytałem. 
<Ice?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz