Możecie się śmiać i ze mnie żartować, ale wzięło mnie na wyrzuty sumienia. To prawda, Ice jest jedyną miłą osobą jaką znam i nie powinienem jej tak traktować. Przystanąłem w miejscu znowu bijąc się z myślami. W końcu zdecydowałem się zawrócić. Gdy byłem w połowie drogi do wodospadu ponownie się zatrzymałem. Zacząłem się kłócić sam ze sobą. Nie wiem ile mi to zajęło, ale gdy tylko znajdywałem argumenty na powrót do wadery od razu pojawiały się inne głosujące za jak najszybszym odejściem stąd.
-A co mi szkodzi samotne życie jak wtedy?- spytałem sam siebie. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać ponieważ ją znałem.
-Głód, mutanty, ludzie. To mi szkodzi.- mruknąłem karcąc się jednocześnie za swoją głupotę i to, że tylko tracę czas takim gadaniem. Ostatecznie znalazłem się spowrotem obok wadery. Tyle że ta zasnęła. Spojrzałem na wodospad, w wodzie zaczęło odbijać się słońce. To ile ja gadałem do siebie?
-Nieważne.- odparłem z westchnieniem. To obudziło białą wilczycę. Wstała i otrzepała się. Nie uwierzycie, ale uśmiechnąłem się delikatnie do wadery.
-Idziesz na śniadanie?- spytałem i nie czekając na odpowiedź ruszyłem w poszukiwaniu jedzenia. Ice ochoczo poszła za mną. Co chwila spoglądałem na nią, była trochę zdziwiona (nie bardziej niż ja), ale zdecydowanie podobał jej się taki obrót spraw.
-Jak twoja łapa?- zagadałem obojętnym tonem. Widziałem, że nie kuleje ani nic, ale chciałem przerwać ciszę.
-Dobrze.- odparła i zademonstrowała to wyprzedzając mnie o kilka długości. Nie zamierzałem zostać w tyle. Nagle ni stąd ni zowąd polowanie zmieniło się w wyścig. Wilczyca biegła nadal przodem śmiejąc się cicho. Przyspieszyłem tak, że zrównaliśmy się ze sobą. W pewnym momencie Ice potknęła się i przewróciła na mnie. Koziołkowaliśmy przez parę metrów aż biała wilczyca upadła na plecy, ja znalazłem się nad nią, nasze nosy się zetknęły, a my wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
< Ice? XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz