niedziela, 17 lipca 2016

Od Evelyn Quest 3

Szłam naburmuszona za Archerem, Ice, Minerwą i trzema innymi wilkami których za bardzo nie znałam. Tropiliśmy małą grupę mutantów które zostały wypatrzone przez jednego z obrońców. Alfa poprosiła mnie żebym dołączyła do poszukiwań, a raczej kazała mi pomóc w poszukiwaniach. Od nie dawna byłam szpiegiem i do tego jedynym opiekunem młodych więc myśląc że może uda mi się wywinąć moją pracą, okazało się że Ice jak na złość ustaliła z matką tych dwóch szczeniaków że ja idę z nią więc ta Katrin się na to zgodziła. I tak wylądowałam z pięcioma wilkami które szukają kryjówki mutantów. Prychnęłam powoli już znużona tym wszystkim, ruszyłam truchtem do Ice. 
- O cześć Evelyn.- Odezwała się kiedy szary basior skończył swoją wypowiedź. - Jakoś cicho szłaś za nami, pomyślałam że się zgubiłaś.- Zaśmiała się odwracając swój biały pysk w moją stronę. " Zaraz oddam zawartość mojego brzucha z nudów..." skomentowałam w głowie. 
- Wyczuliście coś ? Bo nie wygląda na to że w ogóle coś robicie.- Skomentowałam sucho zwracając wzrok w horyzont. Waderze zmył się wesoły wyraz pyska a na jego pojawił się pytający wyraz. " Jestem niszczycielką dobrego humoru" zaśmiałam się złośliwie w duchu widząc tą nagłą zmianę w śnieżno białej waderze. 
- Cóż, właśnie Archer mnie powiadomił że wyczuł mutanty i właśnie idziemy ich śladem.- Odpowiedziała tym razem trochę bardziej poważniej. Przytaknęłam nie widocznym skinięciem głową. Zmarszczyłam nos kiedy do mych nozdrzy przywiał nieprzyjemny zapach zgniłego mięsa inni chyba też wyczuli to bo na ich twarzach malowało się nie ukrywające się zaniepokojenie. Weszliśmy w krzaki i zaczęliśmy się czołgać na ziemi. Po każdym podciągnięciu się bliżej najprawdopodobniej do krańca lasu smród zgniłego mięsa nasilał się. Gdy wystawiliśmy łby za drugich krzaków ujrzeliśmy polane na której stała te zgrupowane mutanty. Były z nich pięć trzy Ssafony i dwa Wathery. 
- Powinno pójść gładko...- Usłyszałam srebrno-szarego basiora o ciemno bursztynowych oczach z mojego prawego boku. Warknęłam pod nosem przypominając sobie walkę z nim... Wolę o tym nie gadać i kropka. A Ice jak się na nas zdenerwowała jak kłamstwo Archer'a nie wypaliło... Po porostu M.A.S.A.K.R.A (XD). Wyskoczyliśmy z krzaków i zaatakowaliśmy z zaskoczenia. Mutanty nawet nie wydarły się gdy skoczyliśmy im do gardeł. Jak przewidział srebrny basior wszystko poszło nawet gładko..Dobra mieliśmy małe problemy z latającymi robalami ale jakoś jak je się walnie gałęzią to od razu tracą wysokość. Śmieszne prawda ? Usiadłam na ziemi oglądając jak inni się cieszą z walki na "swój" sposób. Nie którzy siedzieli w ciszy z dala od innych i cieszyli się z wygranej samotnie jak ja. A nie którzy jak Ice siedzieli w małej grupce i gadali o tym ile mutantów zabili w jakiś innych bitwach i tym podobne. Ziewnęłam znużona i ruszyłam oddalając się od grupy żeby wrócić do jaskiń, co tam że chyba było południe ale musiałam się wyspać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz