wtorek, 5 lipca 2016

Od Ice CD Archer

Odwróciłam powoli głowę w stronę basiora. W jego oczach widać było tylko chłód, głowę zwiesił, cały czas był spięty. Ale wiedziałam, że przeprosił szczerze i czułam dla tego nietypowego basiora sympatię. Archer przystanął i starał się skoncentrować wzrok na białym motylu krążącym między nami. Usiadł mi na chwilę na futrze, po czym odleciał w dal. Uśmiechnęłam się na znak, że mu wybaczam, i ruszyłam do przodu z nosem przy ziemi. Sytuacja się uspokoiła, do chwili, gdy wyczułam w oddali woń dzikiego zwierza-cietrzewia. Przekazałam wiadomość Archerowi, biegliśmy teraz za zapachem pośród bujnej zieleni i podśpiewywania ptaków. Raptownie przystanęliśmy, bo oto na polanie zauważyłam kilka tych smacznych ptaków. Rzuciliśmy się na nie z dwóch stron, z czego tylko dwa cietrzewie ocalały. Mieliśmy suty posiłek, zabraliśmy się do jego konsumpcji. Naokoło panowała głucha, nieprzyjemna cisza.
<Archer?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz