Archer odwrócił się z błyskiem gniewu w oczach. Natychmiast spoważniałam, w jego obecności nie wypadało zachowywać się jak przy innych, neutralnych członkach. Stłumiłam śmiech i drżenie, i sztywnym krokiem, z lekko najeżoną sierścią, zbliżyłam się do basiora. Ten westchnął i spojrzał na mnie trochę tak, jakby się wstydził. Łąka zaróżowiła się pod promieniami wschodzącego słońca. Wielka, pomarańczowa kula wznosiła się na wschodzie ponad pagórkami, wszystko powoli budziło się do życia.
- Co tu robisz o tej porze?-spytałam pewnie.
- Mógłbym ci zadać to samo pytanie-odparł cicho szary wilk. Zapadła niezręczna cisza, przerywana śpiewem rannego ptaka. Zupełnie nie wiedziałam, jak mam mu odpowiedzieć. Archer przeniósł wzrok na las przed nami.
<Archer?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz