- Myślałam, że się utopisz-powiedziałam poważnie, jednak po chwili obie ryknęłyśmy śmiechem, kiedy zobaczyłam ogonek wystający z pyska wadery. Teraz upał nie dokuczał już tak bardzo. Położyłam się obok mojej przyjaciółki i wpatrywałam w błękitne niebo. Przymknęłam oczy z rozkoszy i zaczęłam marzyć...Zaraz, płyta Stop! Usłyszałam donośny tętent kopyt i krzyki. Skoczyłyśmy na równe nogi i zobaczyłyśmy powód: rozjuszony Kostren galopujący przez wzgórza. To już nawet w upały to przekleństwo nie ma dość?! Ja nie mogę...
- Co za kultura!-wrzasnęłam i ruszyłam przed uciekających członków stada, którzy ośmieleni pobiegli za mną, by dobić potwora. Prawie się z nim zrównałyśmy, jeszcze tylko kilka metrów i skoczyłam na jego grzbiet. Orałam go pazurami, podczas gdy inni obgryzali nogi i szyję. Żywot potwora zakończyła Minerwa, która przebiła serce. Teraz leżał martwy.
- Możecie iść. My z Sophie zajmiemy się truchłem-powiedziałam do zziajanych wilków.
<Sophie? Ewentualnie reszta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz